fb

wtorek, 30 grudnia 2014

podsumowanie 2014....i jak zrobić plany na 2015 rok....pomarzyłam znowu...uwielbiam....

..." to był rok, dobry rok, z żalem dziś żegnam go...szczęście dał nowym dniom, stary rok, dobry rok"....

i tak chciałoby się zaśpiewać ....

a dlaczego nie ???

Wiele w tym roku się wydarzyło...

wiele dobrego ...ale były też porażki, które tylko zbliżają nas do celu, bo składają się na sukces...znacznie większy....

ja jednak niczego nie żałuję...

i cieszę się, że ten rok się kończy :-)

dziwne ?

wcale nie :-)

Nowy Rok, to nowy zapał , nowe możliwości, nowe marzenia i stare jakby bliższe....

i jakaś taka energia....taki power do życia :-)

dostałam mega lekcję...nie jedną w tym roku, zrozumiałam kilka kluczowych spraw dla mnie i poszłam daleko w swoim rozwoju....w tym jednym roku zrobiłam więcej niż we wszystkich dotąd :-)

i to jest piękne :-)

ale i były porażki, które w kolejnym roku postaram się przekuć na sukces ....jak zwykle...to ważne...

wiem, że wszystko czego pragnę, będzie....

bo :

myśli ...a mam cudne myśli....sporo planów i marzeń ....
myśli tworzą słowa....a słowa mogą tak wiele zmienić....i mogą tak wiele sprawić....
myśli tworzą słowa  a słowa tworzą czyny i nasze życie....

myślę, marzę, więc wszystko będzie..nie inaczej....

przyciągam to wszystko czego pragnę....nawet jak na niektóre marzenia muszę poczekać....

poczekam, tak długo jak trzeba....a tam gdzie mogę działać, to działam :-)


w 2015 roku zamierzam być bardzo szczęśliwa....i będę :)

zamierzam też wydać moje pierwsze 3 książki i bajki dla dzieci :-) z pięknymi ilustracjami....

do tego mega szkolenie organizuję....z fantastyczną Osobą....będzie to hit nad hitami :-)

co jeszcze ???

to nie jest mało :-) ale mam jeszcze jedno wielkie marzenie :-) 

podróże, podróże, podróże.....

i tutaj mam plany wspaniałe :-) 

ale o tym będę Wam pisać ...na bieżąco :-)


i wiecie ? marzę o filmie na podstawie mojej książki....i w przyszłym tygodniu mam już nawet pierwsze spotkanie w tej sprawie :-)

nudno nie jest co ???

jest tak jak bardzo lubię....energetycznie...wesoło...radośnie i dużo mocy ....

Ci co mnie znają wiedzą, że nie zatrzyma mnie nic, jeśli czegoś pragnę....ale każdą bitwę rozgrywam taktycznie i daję sobie sporo czasu....już nic na hurrra.


a Jakie Ty Masz plany i cele na 2015 rok ???

pomyślałeś ? 

od 19.00 słuchałam Pawła Jana Mroza....i dzisiaj pełne zaskoczenie ....ale coś co mnie urzekło jednocześnie:

wymień rzeczy które są anty celami i anty rezultaty ....i jakie złe nawyki to spowodowały ???

i zaraz sama dla siebie to zrobię :-)

i Ty też to zrób :-) 

a potem KOŁO ŻYCIA i moje własne szczyty....

wypiszę sobie wszystkie, a TY ??? Też to zrób :-) dla siebie :-)


ech...piękny się ROK szykuje.....:-) 

zamierzam go przeżyć bardzo szczęśliwie :-)


już to robię :-) ....bo tylko Ktoś , kto ma w sobie SWÓJ DOM,   w swoim sercu ....potrafi być szczęśliwym w każdej sytuacji....ja tak mam.....

bo szkoda życia na zamartwianie się....podam Wam przykład:
Ktoś bardzo mi bliski od kilku dni nie daje znaku życia....wiem, że coś go spotkało, bo otaczają Go ludzie, którzy Go niszczą....ale ponieważ sam nie zmienia tego, to dlaczego ja mam się tym przejmować ? co to zmieni ? NIC....to puściłam to ....niech będzie dla Niego najlepiej....i dla mnie....

i dalej cieszę się życiem...

więc puść...puść to wszystko...i żyj dzisiaj ....tu i teraz....

i daruj sobie ludzi, którzy Cie tylko potrzebują, bo powinna być równowaga ....
i nie wolno nic robić za innych, żeby nie było jak z przypowieścią o motylu.....



To jest też pewien poziom asertywności...:-)

Każdemu z Was życzę Szczęśliwego Nowego Roku

a sobie życzę spełnienia w każdej dziedzinie :-)

a jak chcę to będzie :-) 

wiem to :-) to siła pozytywnego myślenia i determinacji w działaniu :-)

2015 rok to Mój rok i jeszcze Kogoś...kiedyś Wam o tym opowiem :-)

Może Być każdego z Was :-) 

to tylko od Ciebie zależy i Twojego Myślenia....

zatem do dzieła :-)





i zacznijcie być sobą :-)

a to mój plan, tego się nauczę w tym roku :


a tutaj pojadę, poleżeć pod drzewo cytrynowe....

to zdjęcie zrobiłam w Portugalii....ale na Południe..Chorwacja, Toscania...są moje.....



do zobaczenia w Nowym Roku Kochani :-)

jadę wreszcie w góry....już od 3 dni tam być miałam, ale dosyć....pozałatwiałam wszystko i spokojna jadę....z Moimi Skarbami....tylko Najstarszy w Poznaniu :-) 

piszcie Wasze postanowienia....co zapisane ....to się materializuje....

niedziela, 28 grudnia 2014

muzyka....cudowny relaks.... i moje Bieszczady

też tak macie ???

muzyka jest cudownym światem :-)

Kiedy włączam Bajm i piosenkę : " znów przyjdzie maj....a z majem bzy...."

moje dzieci wiedzą, że szykują się porządki :-) i to nie małe....
myje okna, szafki, wszystko....

Kiedy słucham Bocelliego....i Laury Pausini....mam mega humor i cały świat wiruje wokół.....

a Ty czego wtedy słuchasz ???


Kiedy chcę pomarzyć....o moim domku w górach....słucham i śpiewam SDM i Wolnej Grupy Bukowina i Grechuty....itd....ogólnie poezji śpiewanej....


Mam też takie dni, kiedy uwielbiam śpiewać i tańczyć....i wtedy cały świat wiruje wokół :-)

szczególnie latem...wychodzę na powietrze i tańczę....


Muzyka wyraża mój nastrój....moje myśli i uczucia ....

Też tak macie ?

Kocham operę ....Czajkowski, Verdi, Mozart, Bach....zależy od nastroju :-)

Za kila dni jadę na Jezioro Łabędzie....cudowne chwile ...już tak bardzo się cieszę....

Uwielbiam też naszego Chopina ....jego muzyka ....Oczyszcza duszę....

a nasi Polscy Piosenkarze ....wow....to dopiero jest uczta :-)

Justyna Steczkowska i " wracam do domu..."

albo Symptuastic.... " Oboje " .....lub " Kołysankę"...


ech mogę o tym pisać i słuchać i pisać....


pewnie teraz myślicie : co ta Laurka kombinuje ? Po co pisze o muzyce ????

Już odpowiadam :

Muzyka jest emocjami....jest tym co czujemy...co wyraża nasz stan emocjonalny....
nasz stan umysłu....

i muzyką możemy leczyć....jak balsamem....
Koi nasze stany ....rozmaite...

Jednym pomaga uporać się z depresją...innym z lękami....a dla jeszcze innych jest w muzyce sama radość i miłość....

Ja w każdej muzyce odnajduje kawałeczek siebie....

Opera jest dla mnie wytchnieniem....odpoczynkiem...nie rzadko łzy mi się kulają....bo ją czuję....

Byłam na pogrzebie śp. Krystyny Feldman,.....kiedy na schodach Teatru Wielkiego stał Chór z Nabucco i kiedy zaśpiewali....ech....łzy do dzisiaj mam w oczach kiedy jestem w tym miejscu i przypomnę sobie te chwile....

wzruszenie sięgające zenitu.....
i nie chodzi o to , że odeszła cudowna Osoba, wybitny Człowiek, ale o muzykę...co Ona wyraża...

i obyśmy w życiu mieli mnóstwo wzruszeń....poprzez muzykę....






Ludzie niepotrzebnie fundują sobie emocje....złe emocje....zamiast tylko te dobre....

wiele razy słyszałam , że muzyka łagodzi obyczaje....ależ tak jest właśnie....

moje dzieci wiedzą nawet jaki ja mam nastrój....po tym czego słucham....

jest też taka muzyka , której nie lubię...no wyobraźcie sobie, że tak jest :-)


i kiedy jestem zdenerwowana takiej muzyki słucham....to techno i ciężki metal....

żartowałam ;-)


nigdy takiej muzyki nie słucham....szkoda mi moich uszu.....


wolę posłuchać Anny Jantar, Ireny Jarockiej czy choćby Krzysztofa Krawczyka albo Czerwonych Gitar :-)

Każdy z nas ma inaczej....moi Synowie słuchają tez różnej muzyki...każdy ma jakąś swoją ulubioną...

i jest tam też metal....

ale na szczęście mają słuchawki.....bo tak jest najlepiej....


napisałam ten post, żeby Wam przypomnieć....że muzyka jest piękna, cudowna i pomaga żyć....

więc nie żałujcie jej sobie...

zamykam oczy i słucham....i jestem w innym świecie....

polecam muzykę plaży....świetna płyta relaksacyjna....

albo muzykę z łąki latem....to moja ulubiona....

a wiecie....najpiękniejsze są nocą świerszcze w Bieszczadach....
kiedy świetliki nad łąką tańczą....i słychać świerszcze i cykady....
góry tak pięknie pachną i słychać je tak bardzo ....cudownie ....zamykam oczy i jestem tam....

i słucham SDM....Bieszczadzkie Anioły....

posłuchajcie....






świerszcze tak pięknie grają.....










sobota, 27 grudnia 2014

poczucie winy....błędne koło....jak z tego wyjść ? możesz żyć w raju , który sam sobie stworzysz...tylko zacznij to robić...

dzisiaj zaczynam od obrazka :


i do wszystkiego to odnieś !!!!!

do wszystkiego w swoim życiu !


wtedy zdasz sobie sprawę jak złych wyborów nie raz dokonywałeś....

Kiedy żyjesz jako ofiara....nigdzie nie dojdziesz...nic nie osiągniesz...musisz stać się zwycięzcą....musisz przestać być ofiarą....musisz przestać grać rolę ( wiem jak to boli, ktoś Ci mówi , że grasz ....ale to jest gra w którą dałeś się wciągnąć i nie potrafisz zejść ze sceny, żeby nie być pokonanym, tak myślisz, ale to nie tak....schodząc możesz być wygranym albo na nią wrócisz, to TY jesteś reżyserem swojego życia , TY SAM !!! )

Jak to się dzieje, że wchodzimy na scenę pierwszy raz ???

Na wiele sposobów....ale niepostrzeżenie najczęściej...
Czasem nawet nie znamy innego wzorca, ten jeden wydaje nam się właściwy, bo tylko taki znamy od dzieciństwa....i tą droga idziemy....a to błędne koło....ono objawia się najpierw w małych rzeczach, a z czasem doprowadza nas do ruiny ....i nasze zdrowie....i nawet naszych bliskich....


to jak z tego wyjść ???

hmmm....

nie potrafię powiedzieć jak masz zrobić to właśnie TY....każda sytuacja jest inna...ale za to wolę opowiedzieć o sobie i może w ten sposób Was zainspiruję do zmiany ....wierzę że to dobry sposób....

Pierwszy Krok
to potrzeba ....potrzeba zmiany ....bo dopóki nie będziesz jej czuł....nic nie zrobisz...nic nie zmienisz....będziesz tkwił....

zaczęłam zauważać , że popełniam te same błędy w życiu....

to był mój pierwszy krok...

Drugi Krok 
postanowiłam to zmienić i poszukać pomocy.
szukałam w książkach....w Internecie....pytałam  ludzi ....
Dostawałam mnóstwo rozmaitych podpowiedzi i odpowiedzi, ale wiedziałam, ze bardzo potrzebuję zmiany....tylko długo nie wiedziałam z czym się mierzę....co tak naprawdę było moim problemem ?

Jako dziecko skrzętnie ukrywałam wszystko...nie chciałam być jak moja matka, która wszystkim opowiadała jak ojciec ją niszczy...jakiś czas nawet ja tak jak ona myślałam....ale kiedy zorientowała się, że już tak nie jest stałam się i ja celem...
Ona była trzeźwa a fundowała nam to wszystko....

szukając pomocy zaczęłam o tym mówić....i....w taki sposób jeszcze bardziej na początku weszłam w pozycję ofiary...ale i to było potrzebne...spodobało mi się, ze ludzi mi współczują...do czasu...
w końcu zrozumiałam, że tego nie chcę i chce być szczęśliwa...ktoś mi pokazał, że można żyć inaczej...i zaczęłam zmiany....

to była długa droga....jak długa ? kilka lat ...dokładnie od 9 lat naprawiam siebie...

Trzeci Krok

książki  i rozmowy z ludźmi ...terapia jako DDA ( Dorosłe Dziecko Alkoholika) ....wszystko po trochę pomagało...raz bardziej...raz mniej....ale zaczęłam budować swoje poczucie wartości od nowa....
Kiedy słyszysz od dziecka, że nikt Cię nie chce...że jesteś " przyczyną czyjejś zguby " to tak bardzo chcesz to uzyskać...tak bardzo, że jesteś najlepszym uczniem w szkole, albo największym łobuzem....albo przewodniczącym samorządu, albo szefem kabaretu który tworzysz, albo wygrywasz olimpiady przedmiotowe, albo jesteś mistrzem w Polsce z robienia gobelinów....albo występujesz na festiwalu, albo ...albo...albo...długo bym mogła wymieniać....

ja byłam wszystkim...............................................

robiłam wszystko, aby jeden raz usłyszeć : Kocham Cię Córeczko.........
i żeby jeden raz ktoś mnie przytulił........

myślicie, że to nadeszło ??????

sami sobie odpowiedzcie....

wtedy też znalazłam sposób jak pozbywać się złych emocji....pisałam wiersze

nie były one ładne, romantyczne, tylko tragiczne :

" jestem muchą
taką zwykłą muchą
wpadłam w sieci
takie zwykłe
pajęczynę
chcesz mi pomóc ?
możesz tylko ze mną zginąć ..."

to jeden z nich....

a potem je czytałam i dowalałam sobie  !!!

och jak polubiłam ból....bo go znałam...bardzo dobrze...w końcu skąd miałam znać uczucie szczęścia i radości jak rozczytywałam się w " Trędowatej", " Nad Niemnem " ( tutaj chociaż finał dobry), " Siłaczce" czy " Przeminęło z wiatrem"
Ktoś mi ostatnio powiedział, że żyje jak Dziady scena V....to nie żyje...ale zdaje sobie choć z tego sprawę....pierwszy krok ma już za sobą.... dobrze

A Ty jakiego bohatera masz za wzorzec ?

Dlaczego nie PIPI Langstrump ??? ale czy i ona nie robiła z siebie ofiary ? zastanów się....

właśnie....

jak wyjść z tego koła samemu ?  jak podejmiesz decyzję...to wyjdziesz...nie licz na cud, ze od razu będzie różowo, ale tylko od Ciebie i Twojej determinacji zależy jak bardzo pójdziesz do przodu....

Ja nabrałam siły ...kiedy odnalazłam się w nowej pracy...pomogła bardzo zmiana środowiska....
odcięłam się od znajomych toksycznych...od rodziny....

stawałam na nogi....i wstałam....

kiedy uzyskałam niezależność finansową....jeszcze bardziej stanęłam na nogi..to były etapy...

Krok czwarty

wtedy zaczęłam pomagać innym....czułam ogromna potrzebę....i w tym pomaganiu też otrzymałam pomoc dla siebie...bo jakże te historie ludzkie i mi nie raz tak wiele uświadamiają....

nie myślałam wtedy , że życie nie raz i nie dwa wyrzuci mnie jeszcze z mojej strefy komfortu...i kolejny raz przerobię te same lekcje...

Tylko ja już wiedziałam jak się wstaje...jak otrzepuje skrzydła ...podnosi głowę i idzie ...przed siebie....może bez piór jak ten kogut ale z podniesioną głową....




i tak sobie mijało życie...raz lepiej, raz gorzej...
zrozumiałam jednak, ze jak myślę, że jest dobrze, to jest....coraz lepiej...a jak myślę, że znowu mi nie wyszło i wchodzę w pozycje ofiary.....to pikuję w dół.....

to przecież ludzie ! Mamy mózg !!!!

to trzeba tylko pozytywnie myśleć !!!!

wiem, ze to nie łatwe...kiedy nie ma na chleb....albo na rachunki, wiem ze to nie łatwe jak kolejny raz coś Ci nie wyszło....albo ten sam wzorzec powieliłeś w związku ...wiem !!!!

dlatego popatrz na to inaczej !

i tu jest kolejny krok :

Krok piąty

zmiana myślenia....o tym napisałam tutaj kilka postów....przeczytaj je uważnie, to zrozumiesz....

zmiana myślenia to podstawa wszystkiego....

to najtrudniejsze z tego czego do tej pory się uczę.....

potrzebne są do tego odpowiednie ćwiczenia, dyscyplina i mnóstwo determinacji ponadto siła w sobie którą potrzeba odkryć....mi pomógł mój Mistrz...ale chciałam ją znaleźć....i wiara w siebie ....

pomógł mi taniec ...uzdrowił wiele w moich relacjach.... ( są specjalne szkolenia )

wybaczyłam wszystkim wszystko i do tej pory do nikogo nie czuję urazy....nawet do Ciebie....

obojętnie kim Jesteś....

kiedy zmienisz myślenie to pozostaje krok szósty .....


Krok szósty...


PRACA...PRACA...PRACA....PRACA...PRACA... nad sobą....i  dyscyplina i wsparcie i praca....i znowu kiedy coś się wydarzy, wstajesz i idziesz dalej....nic nie jest na zawsze.....

i stwórz sobie swój peron 8,0008 .....ja swój mam....sama go stworzyłam...


 i pracuje i dążę do niego....

jak to mówi mój mój przyjaciel :

"nie ma takiego gówna z którego się nie da wyjść"

a ja tylko dodam odnosząc się do pierwszych wersów dzisiaj....

pozbądź się poczucia winy....chęci zemsty i innych złych uczuć..zazdrości...zawiści....

co ma być to i tak będzie....nie zatrzymasz niczego na siłę...tylko siebie niszczysz....

żyj swoim życiem i oczekuj niewiadomego...najlepszego...bo tak Masz myśleć.....

najlepsze jeszcze przed Tobą....


i Nie martw się....to też nic nie zmieni ani w Twojej przeszłości, ani w przyszłości....szukaj rozwiązań....proś o nie....to je znajdziesz....to samo się pojawi....

pięknego sobotniego popołudnia....ja pakuję się do wyjazdu....zabieram dzieci do przyjaciółki....na tydzień....będziemy w raju....

idę się szykować....pociąg nie poczeka :-)

miejcie piękną końcówkę roku Kochani....i mądrych decyzji ....





piątek, 26 grudnia 2014

Świąteczny czas....spokoju, radości miłości....

Kochani Moi ...

dzisiaj króciutko....lecę z dziećmi na spacer a potem mam Gości :-)

Drugi dzień Świąt...czas refleksji i zadumy....

potrzebny czas ...jakże bardzo potrzebny.....

odpoczęłam...pisałam...książka prawie gotowa....poprawiona i do wysyłki....

i za następną się biorę....

obrobię....i podobnie....

a na trzecią już mam pomysł i wizję....będzie o górach...tyle mogę Wam zdradzić na razie....

Pomyślałam dzisiaj, że jak byłam dzieckiem to tak bardzo lubiłam szopki oglądać...to zabieram dzisiaj moich chłopców na mały rekonesans po Poznaniu....na pewno szopka największa w Polsce u Franciszkanów....a potem Betlejemka na Starym Rynku....a potem kto wie ?

Pospacerujemy....pójdziemy na deser do Kociaka....

powygłupiamy....i połowa dnia za nami :-)

Chłopcy potem jada do swojego Taty...a ja z Malutkim  w domku....malujemy jabłka....wycinamy i bawimy się kredkami...czekał na to...był taki cierpliwy, kiedy ostatnimi czasy cały czas piekłam domki....chcę to dla niego i siebie zrobić...tez to uwielbiam....

Wieczorem Goście ....zawsze mi bardzo miło jak Ktoś niezapowiedziany wpadnie....uwielbiam moich Przyjaciół....
a jutro pracowicie :-)

zbliżam się dzisiaj do 88 tys wyświetleń....na blogu....
Ktoś mi już tłumaczy moje wpisy na niemiecki i angielski....
to będzie się działo potem....

dziękuję wszystkim, którzy mnie czytacie..dokładnie wszystkim...

wczoraj dostałam od Was taki piękny feedback...tyle chęci pomocy i podpowiedzi ...dziękuję :-)

ilu z Was widziało tam kawałek siebie...i jak sobie pięknie ze sobą poradziliście....cudownie :-)


Piszcie..czytam każdy meil od Was...

jestem wdzięczna za wszystko...za każde doświadczenie...
To mnie wzbogaca i ciągnie ku górze....za każdym razem...

Niech Wasze domy wypełni spokój....miłość i bezpieczeństwo....i radość z wspólnego biesiadowania....

a to nasza szopka w Poznaniu u Franciszkanów ...nie z tego roku....


i postarajcie się ten dzień miło spędzić ....

ja właśnie to robię :-)



czwartek, 25 grudnia 2014

alkoholizm....przemoc w domu ...uzależnienie...

Kochani, wybaczcie, że tak przy święcie....ale obudziła mnie awantura w sąsiedztwie...

Wczoraj długo pisałam, bawiłam się z moimi dziećmi, układaliśmy klocki z moim Maluszkiem...i poszłam spać późno w nocy....

dzisiaj od rana awantura za ścianą....

Krzyki wyzwiska i łzy.....a to miały być spokojne święta....

Moi Sąsiedzi to Małżeństwo z długim stażem, mają dwie Córki ...dorosłe....

obserwuję Ich od kilku miesięcy....

To co sobie robią ....jest okropne, ale dopóki coś się nie stanie i nie sięgną swojego dna....nie zmienią tego....

Sąsiad czasami wychodzi z psem na spacer...rozmawialiśmy....bardzo mi Go żal....

Żona go zabija chorą zazdrością i wszystkim co robi. Opowiadał mi jak wyglądało ich życie dotąd....jak to się stało, że zaczął pić....och jak ja dobrze znałam tą historię....sama w bardzo podobnej uczestniczyłam kiedyś ....jako dziecko....

On ciepły spokojny człowiek, Ona wiecznie ze wszystkiego nie zadowolona....ciągłe jazdy....awantury....dochodziło do rękoczynów ....kiedy jest bitwa to nie wiadomo kto bije a kto się broni....tylko do cholery oboje cierpią....

Opowiedział mi jak wiele lat pracował w korporacji....jak zaczął pić....i jaki to miało wpływ na wszystko w jego życiu....

Teraz  od dwóch lat wiele zmienił, otworzył swoją firmę i tutaj próbuje swoich sił, ale to nie łatwy kawałek chleba i trzeba dużej determinacji i wsparcia aby się odnaleźć. Tej nie ma ze strony żony i córek....bo spada w dół....leci ze wszystkim...

Siadło mu zdrowie....siadła motywacja i  wszystko....

Czuje się w domu nie tylko niezrozumiany, ale jak intruz....w swoim domu....

Żona pracuje w korporacji i ogranicza go we wszystkim....dosłownie.....

Wydziela mu pieniądze i go tym poniża, kontroluje każdy jego krok, a do tego ciągle mu robi jazdy....

Dzieci zamiast wsparcia i zrozumienia jakiego ten człowiek potrzebuje, trzymają stronę matki....i pomagają w jej ograniczaniu ojca....

Cała Rodzina jest chora....wszyscy.....są od siebie uzależnieni.....

W domu dochodzi nie rzadko do rękoczynów....On nie raz chodzi z podbitym okiem ...albo podrapany....

a na pokaz Ona jest typową Dulską....nigdy byście nie powiedzieli, że potrafi bić mężczyznę....


Kilka miesięcy temu Sąsiad poznał kogoś....poznał Bratnią duszę....kogoś kto go rozumie i wspiera...

Opowiedział mi o tym na spacerze w lesie....często go tam spotykam....zawsze podchodzi i się uśmiecha....wtedy był taki szczęśliwy... nie znałam go takiego jeszcze....

zapytałam co się dzieję ? Czy żona poddała się w końcu leczeniu ? I co u Niego ?

Powiedział , że się zakochał...że poznał kogoś kto daje mu wytchnienie i rozumie go ....i że chciałby zmienić swoje życie....

pogratulowałam ...szczerze....uwielbiam kiedy ludzie są szczęśliwi....

powiedziałam, że trzymam za Niego kciuki i za wolność...która jest dla niego szansą na życie...bo z jego zdrowiem nie jest najlepiej.....

Kilka dni temu Jego żona odkryła, że On ma kogoś....

nie chcielibyście słyszeć słów jakich używała....dno....

zaczęła znowu swoja grę ....tak ohydną i okropną że strach pomyśleć....jestem bliska zgłoszenia tego odpowiednim instytucjom....bo żal człowieka....

najpierw go szantażowała, że popełni samobójstwo, że ma sprawdzić na koncie, ze była w aptece i że kupiła tabletki....potem dzwoniła obrażała i wyzywała przyjaciółkę Sąsiada....potem przepraszała ja za to...słuchajcie totalna huśtawka...kobieta powinna się leczyć....kiedy Sąsiad wyjechał na jeden dzień.następnego dnia ściągnęła Córki żeby zawiozły ja do lekarza....bo ma problemy z sercem...
Tam lekarz stwierdził załamanie z powodu długo trwającego stresu ( który sama sobie i rodzinie funduje i niszczy człowieka ! )...po 3 dniach wyszła do domu...i dalej robiła jazdy !!!!

próbowała podciąć sobie żyły...zostawiła list do dzieci....
gdyby chciała odebrać sobie życie to zrobiłaby to umiejętnie, a nie tak , żeby kogoś nastraszyć..oczywiście męża...
Ten człowiek jest wrakiem człowieka....jak nie uwolni się od niej....to straci w końcu życie...
dzieci są uzależnione i trzymają matki stronę....nie rozumieją jeszcze kto jest tutaj kim....ale nadejdzie dzień kiedy się od niej odwrócą....i nie będą chciały jej znać....znam ten schemat dobrze...
Matka pisała pamiętnik w którym oskarżała ojca o wszystko....my jako dzieci czytaliśmy..pisała tam o różnych złych rzeczach ...pamiętam jaki to nam ból sprawiało....i pisała o samobójstwie...a ja wtedy przy każdej awanturze pod drzwiami siedziałam i słuchałam co dalej..wtedy trzymałam jej stronę..bo ciągle grała ofiarę...przed ludźmi ...a była katem i oprawcą....
Ojciec przestał pić kiedy zachorował na raka....

Jak dzisiaj żyją...mało kogo interesuje....Mój brat wyjechał za granicę i od wielu lat tam mieszka...moja Siostra czasami ich odwiedza.....ja z powodu matki...nie chcę tam jechać...

Poszłam na terapię i jestem DDA ( Dorosłe Dziecko Alkoholika) żeby uwolnić się od złych nawyków, demonów przeszłości i zacząć szczęśliwe żyć...żyć pełnią...
Jak widzicie potrafię o tym pisać..i wierzcie nie wywołuje to u mnie emocji....bo mam to za sobą...

Praca nad sobą wiele daje...

Ciągle pracuję, żeby nie powielić żadnego wzorca....
Mój przyjaciel powiedział kiedyś, że mam łatwo, bo wystarczy że robię odwrotnie niż mi robiono...

i coś w tym jest....

choć kiedy złapałam się że kilka razy podniosłam na dzieci głos, czasem mi się to zdarza jeszcze....to zawsze wtedy zapala się lampka....Laura to bezsilność, bezradność, ...powinnaś odpocząć....wtedy wszystko wygląda inaczej....i spuszczam z tonu...przepraszam i przytulam...po chwili...nic w końcu nie jest idealne...ja tez nie jestem....

ale wróćmy do sąsiadów...Sąsiad chciał mieć spokojne święta ...już nie dla siebie...dla dzieci....

Bardzo je kocha..mimo wszystko...

Dzisiaj od rana awantura....krzyki ..przemoc..nie dało się nie usłyszeć.....

Ta kobieta szaleje...On pije, bo jest uwięziony..Ona mu odbiera telefon, pisze chore sms-y do przyjaciółki męża...zabiera mu komputer ....wydzwania do niej....tylko po co ???

Jeśli kochała by prawdziwie pozwoliła by być i jemu szczęśliwym człowiekiem...
Skoro nie dbała o niego tyle lat i nie umiała mu pomóc, to po co teraz wypisuje do niego sms-y jak bardzo go kocha i wspiera...to tylko słowa..a czyny ???????

Nie rozumie tez jeszcze jednego ważnego aspektu....że siebie krzywdzi....
a mogłaby i ona rozwinąć skrzydła...żyć przyzwoicie...pozwolić żyć innym i zmienić wzorzec dzieciom....bo ten jest okropny....
A trzyma go i zupełnie nie rozumie, że im krótsza smycz tym łatwiej się zerwie ? !

niszczą siebie nawzajem....

jest kilka rozwiązań tego problemu....ale tu potrzeba radykalnych zmian....

Zabili już dawno miłość....jest tylko ból, zazdrość i przemoc....

obiecałam sobie, że to był ostatni raz...następnym razem zadzwonię po policję....

Znam wielu ich wspólnych znajomych....Ci co wiedzą są w szoku....Ci co nie wiedzą, też pewnie będą....Dulszczyzm powinien ujrzeć światło dzienne, może w końcu przyjdzie ozdrowienie....


Mam nadzieję...że tak...bo to ich bycie razem już zupełnie nie ma sensu...

Święta i taka jazda !!!!!!!!

wybaczcie, że przy święcie o takich sprawach piszę....ale to wyszło samo....


i niestety i mi przypomniało o przeszłości...choć tylko przypomniało....jestem już wolna od niej...


Dobro...Miłość....Spokój...Bezpieczeństwo....Radość....wspólnie cudownie spędzony czas...to powinno być w te dni..tak jak w moim domu...który stworzyłam teraz...


Może i wy macie takie doświadczenia ?


Piszę to ku przestrodze...

Żebyście wiedzieli jak się nie zgubić w labiryncie życia....

Można cieszyć się życiem i żyć pełną piersią...albo wegetować i serwować to innym....wybór zawsze należy tylko do nas....


Cudnych Świąt zatem :-)




a to ja i moje Skarby...wczoraj wygłupialiśmy się przy choince....

a ten tekst jest dla mojej sąsiadki....wiem, że czyta namiętnie mojego bloga....dziękuję...bo mi rosną statystyki :)

Mam nadzieję, że pójdzie wreszcie po rozum do głowy i zrozumie , że potrzebuje pomocy specjalisty....i nie wolno nikogo więzić ani używać przemocy..to jest karalne ....

Miłego dnia kochani Czytelnicy :-)


środa, 24 grudnia 2014

Wigilia ....tak czekamy....a potem...i co to jest równowaga.....i o podarunkach innych niż myślicie....

Wigilia

jest w roku
taki jeden wieczór
zachrypniętym głosem
składamy życzenia
dopala się wosk świecy
drżą gałązki świerku
chwila zadumy...
zastanowienia...
przezroczyste kropelki
kulają się po policzkach
przezroczyste a niby mgła
zasnuwa oczy...
wszystkiego najlepszego
radości z narodzin
Bożej Dzieciny
i szczęścia
w Roku Przyszłym
życzymy...

( kilka lat temu ten wiersz napisałam....a już wrócił do mnie wydrukowany na kartce świątecznej...)
Magia działa....marzyłam o tym...

I dla Was....którzy mnie czytacie :-) Wszystkiego Najlepszego :-)

a teraz tak przy Wigilii kilka słów ...

Czekamy na te Święta...dlaczego tak bardzo ???

Czy chodzi tak naprawdę o pamiątkę Narodzin Jezusa ? Czy jednak tylko o tradycję chodzi ?
A może o jedno i drugie ?

Na to pytanie każdy sam sobie powinien odpowiedzieć.

Jest to z pewnością dzień, kiedy miłość powinna zagościć w każdym domu...
Nie tylko w postaci wspólnych przygotowań, robienia prezentów, wspólnego biesiadowania...

Ten czas jest bardzo wyjątkowy....bo kiedy już Święta są ....docierają do nas bardzo ważne fakty....

Przede wszystkim, że minął kolejny rok...
Ponadto warto pomyśleć co udało nam się doświadczyć....i z jakiego powodu....i dlaczego jesteśmy właśnie w tym miejscu ....i po co to wszystko ....

i tak wiele refleksji...

i po świętach ....wszystko wraca do normy....dalej to samo....a tak czekaliśmy....

dlatego ważne aby w życiu mieć równowagę....

Nie jest potrzebne szykować sutego stołu....po nocach szykować posiłki....cały dom stawiać na nogi aby zdążyć ze wszystkim....warto spokojnie to zrobić....bez niepotrzebnego blichtru....
a potem spokojnie...miło mi wczoraj było w towarzystwie przyjaciół upiec ciasta i zrobiło się z tego wydarzenie....a dzisiaj z Synami ....raz dwa Wigilię uszykowaliśmy....chłopcy posprzątali dom....

Też przyszli przyjaciele...i dzisiaj było gwarno i wesoło...poznosili prezenty...i pyszności różne...
ech...na spokojnie....
pięknie....

porozmawialiśmy o wspólnych planach....o marzeniach....pośmialiśmy się....

a teraz wieczorem z moimi dziećmi zjedliśmy kolację....złożyliśmy życzenia...pośpiewaliśmy kolędy...zaczął nasz Najmłodszy Guziczek...piękne chwile....

a teraz czas na post. na blogu...bo jak mam nie napisać skoro wiem , że czekacie ? :-)

uwielbiam pisać dla Was....

i dziękuję za meile...i komentarze , bo nie ma nic piękniejszego  niż taki feedback

Jestem wam wdzięczna :-)

a teraz o równowadze :-)

zapytacie a co to jest ? Do czego Chcę to odnieść ?
Hmmm...do wszystkiego Kochani...do wszystkiego....

ostatnimi czasy ...od kilku osób słyszę, że pomogłam Im pewne rzeczy zrozumieć....to bardzo miłe dla mnie....ale też  zawsze odpowiadam, że dziękuję Im bo ja też przy okazji tego się także wiele uczę...proszę więc o ich historie....

3 dni temu Ktoś z kim działam w pewnej fundacji powiedział:
-Wiesz Laura, we wszystkim powinna być równowaga....My robimy tak wiele dla innych , a kto nam pomaga ?

Odpowiedziałam:
- Jak to ? Oczywiście, ze i nam pomagają, ale nie Ci którym pomagamy my....co dajesz to wraca....rzadko z tego samego miejsca....nie oczekuj....to będzie....ale skądinąd....
-No tak, ja nie oczekuje, ale tak sobie czasem myślę, że inni ludzie też mogliby czasem dzieciom pomóc.
- o....to prawda, ale to nie jest równowaga....to coś zupełnie innego....Ludzie których coś trudnego w życiu spotkało i umieli się podnieść....bardzo chętnie pomagają innym...bo czują jak to jest...a Ci co zawsze mieli, nie potrafią wejść w czyjeś buty...i stąd ta obojętność...
Są jeszcze i tacy....co oddali by ostatnia koszule innym, ale właśnie nie o to chodzi....
Podobnie jak z Tymi co są jak pies ogrodnika, sami nie skorzystają ale innym nie dadzą....
są jeszcze tacy co są jak grabie....wszystko dla siebie....

Im więcej ludzi, tyle różnych zachowań....

Ale nie bądź smutny....najważniejsze to być sobą....tu nie chodzi o to kto jest lepszy i kto ma rację...

Chcesz pomagać to rób to !!!

I nie przejmuj się tym co ludzie powiedzą ....zawsze mówili , mówią i mówić będą....

Jest też tak czasem, że zupełnie się nie spodziewasz tego jaki będzie efekt Twoich poczynań i ile może z tego wyniknąć dobrego....i ok....tak też czasem być może :-)


Ostatnio mój kolega kilka razy mi zwrócił uwagę :

-Laura, we wszystkim powinna być równowaga....

i zaczęłam myśleć ....co miał na myśli ?

i tak odkryłam bardzo wiele....

odkryłam, że pomagałam często osobom, które na to nie tylko nie zasłużyły, ale nic dotąd nie zrobiły dla mnie...i nie myślę tu o dzieciach...to oddzielam....

jak myślicie ? nadal będę pomagać ? O NIE....bo tak robiąc siebie krzywdziłam....a powinna być równowaga....skoro Ktoś nie ma czasu dla mnie, nie ma jak ze mną przygotować pewnych rzeczy, to dlaczego ja mam mieć czas dla niego ? dla niej? .....sporo takich osób znam...proszą mnie o różne przysługi, ale od Nowego Roku, ćwiczę asertywność....nie pomagam nikomu, kto i mi nie pomaga....choćby dobrym słowem...uczynkiem...

to tak jak  ze spółką, jak się pracuje w grupie wspólników, kiedy nie podzieli się zadań równo i odpowiedzialnie ??? do kitu....

Przygotowuję mega projekt od kilku tygodni...właściwie mam pomysł w głowie od wakacji...

jestem na etapie konkretów i dobierania osób współpracujących i wiem, że tylko dam szansę tym, którzy będą pracować przy tym projekcie z pasją, zapałem i zacięciem....podobnym do mojego...

To jest tak jak w domu....nawet z moimi dziećmi...kiedy któryś mi nie pomaga w czymś o co proszę ...bardzo szybko mu pokazuje jak to działa...kiedy prosi o coś mnie....to działa tak samo....

Zbyt wiele razy pomagałam innym, a potem czułam się tak okropnie..nie dlatego, że oczekiwałam, ale dlatego że się okazywało, kiedy już pomogłam, że jestem niepotrzebna...a nawet nie mają czasu, żeby się spotkać...tak mega poszli do przodu....

hm ...potrafię dać kopa innym...rozkręcałam firmy ...a kiedy już wchodziły na wysokie obroty okazywało się, że już sobie poradzą i mogę zostać za połowę pensji, albo polecili mnie dalej, albo jest ktoś inny na moje miejsce kogo miałam wszystkiego nauczyć....

pomagałam też innym wstawać z ich życiowych problemów, ale to już inna sytuacja....i potem ...ech...lepiej nie wspominać....mimo to dalej pomagam....ale zaczęłam wymagać i pomagam tym co i o mnie dbają....szanują i stosują się do zaleceń....jak tylko widzę że nie stosują moich zaleceń....kończę z pomaganiem....bo powinna być równowaga.

Ludzie  rzadko potrafią powiedzieć dziękuję a co dopiero uszanować czyjąś pomoc....

Są zawody, gdzie potrzebne jest tzw. powołanie...ale ilu jest takich ludzi tak naprawdę ?

Ale tez jest i druga strona medalu.

Są ludzie, którzy wiecznie robią z siebie ofiarę...zawsze tłumacza to albo strasznym dzieciństwem ( sama tak kiedyś robiłam ) albo pechem, albo że ktoś im dokopał, albo że mieli złe wzorce , albo ..albo albo....
tu jest najtrudniej pomóc, bo jak pomóc komuś, kto nie rozumie, że przeszłości nie ma ???
zostaw to co było, żyj tu i teraz ....i nie martw się przyszłością....bo jak się będziesz martwił, to znowu coś pójdzie nie tak...żyj tutaj.. żyj chwilą...i ciesz się tym co masz...obojętnie co to jest....i proś o więcej...i bądź wdzięczny...za wszystko co dostaniesz od życia....wtedy dostaniesz jeszcze więcej....

Bo kiedy dajesz innym ból, łzy, smutek, a do tego szantażujesz sobą ( bo jak to nazwać, kiedy wchodzisz w pozycje ofiary ? oczekujesz i wymuszasz zmiany ) ...to jest nic nie warte,,,dostaniesz to z procentami i to czasem może Cię bardzo zaskoczyć ....jak wielkie będą....to zwykłe prawa natury...

nic nowego nie odkrywam przed Wami....

Dlaczego w Rodzinach gdzie były próby samobójcze ...to zdarza się częściej ? Dlaczego dzieci samobójców tez takie widzą wyjście ? Bo przykład dostały...że jak Ci coś nie wychodzi, albo spotka..to w taki sposób to się załatwia...

Kiedyś we wsi, w której mieszkałam powiesił się ojciec......w ciągu kilku miesięcy powiesiło się jego dwóch synów...dostali przykład...

Mam znajomą, która za każdym razem kiedy chciała, aby dzieci ją odwiedziły ( dorosłe dzieci ) to dzwoniła do nich i ze łzami mówiła o chorobie ich Ojca, o wypadku, o ciężkim stanie....jakby nie mogła normalnie poprosić....
Kiedy sama zachorowała, dzieci już nie uwierzyły....pomagali jej obcy ludzie....

Wszystko w przyrodzie jest w równowadze....

Jeszcze jeden przykład ....ograniczasz komuś wolność....ograniczy ją ktoś Tobie...zupełnie możesz się zdziwić jak szybko....kłamiesz...ktoś ciebie okłamie w bardzo ważnej sprawie....

Niszczysz kogoś...komuś zdrowie i życie....ktoś zrobi Tobie dokładnie tak samo....
i tutaj pamiętajcie, że nie zawsze coś wygląda tak jak to widzimy...czasem jest zupełnie inaczej....

Równowaga....

Kochasz kogoś miłością czystą i dobrą....Ktoś kocha Ciebie...
dajesz innym Radość i Dobro....Dostaniesz to samo od Wszechświata....


Mówi się, że kto wiatr sieje, burzę zbiera....
Niektórzy nawet Tornado....

Dlatego zastanów się...właśnie dzisiaj....co w ostatnim roku dałeś innym ....

Czasami wydaje się, że inni tego nie widzą....widzą wszystko....

Dlatego zawsze kiedy daję coś komuś ....myślę....niech mu wyjdzie na dobre....
Bo jeśli Masz inne pobudki...to dostaniesz dokładnie to co dałeś...tylko więcej....

Niektórzy ludzie nie rozumieją, że unieszczęśliwiając innych, robią ogromną krzywdę sobie...ogromną....

czasami sami nie rozumiemy, że coś co nas spotyka, jest naszym wybawieniem, ale to dopiero możemy zobaczyć po czasie..o tym już Wam pisałam...

Za każdym razem kiedy życie wyrzuca nas ze swojej strefy komfortu....przyglądajcie się temu dobrze...to jest znak...że czas na zmiany....i obojętnie co byś nie robił, one będą....tylko jeśli rozpoznasz dobrze o co chodzi....zmiany będą dobre dla Ciebie...

dlatego w ten dzień refleksji...szczególny pod każdym względem zacznij od siebie....

podaruj sobie marzenia....

podaruj sobie odrobinę refleksji....i zastanów dokąd zmierza Twoje życie....i Twoich Bliskich...przy Twojej przyczynie...
Ja zawsze myślę o moich dzieciach...co im dałam w ostatnim roku ? Jakie lekcje ? Jaki przykład ?
Jaki wzorzec poznali ? Bo to że będę go stosować, to pewne ...rzadko jest inaczej....

Postaraj się być szczery względem samego siebie , ale i innych....także...nie oszukuj z niecnych pobudek....

zacznij ufać ludziom i być ostrożny...ja tak robię i to daje efekty...wtedy mam czysty umysł...żyję....

kiedy podejrzewasz..robisz sobie krzywdę, bo myślami prowokujesz dokładnie takie działanie...

myśli tworzą słowa a te tworzą nasze życie....to stara maksyma TAO


uważaj o czym myślisz....

i potem co mówisz....

a najbardziej co czynisz....

bo przykład dajesz Tym których kochasz....


dzisiaj w kuchni....kiedy z moimi Synami pichciliśmy Wigilijne potrawy....
usłyszałam rozmowę moich Synów :

- Kaju, na co Ty czekasz ?
- czekam aż się ......zmieni ...( o coś w grze chodziło)
-O , to długo poczekasz, bo jak czekasz na zmiany, to one długo nie przychodzą, bo zmiany trzeba robić samemu....- powiedział Bartek, mój szkolny Geniusz

uśmiechnęłam się do siebie :-)  i zapytałam:
- Bartek, a kto to zdanie wypowiedział....wiesz to ?
- Mamo, Kofucjusz....i zaczął mi referować kim był Konfucjusz....

zrobiło mi się tak ciepło....i miło ...

Mądre mam dzieci...i uważam jaki im przykład daję...

Bo kiedy widzą miłość....to miłość i Oni dają....kiedy widzą wiedzę, to uczą się chętnie, a kiedy determinację, to i Oni ją mają w sporcie i innych dziedzinach....

Tylko dobre rzeczy....

Kiedy widzą mój Ból...One cierpią i sobie ból zadają....kiedy krzyk...robią to samo...


Mam wybór ....i Ty Go Masz.....wiem to na pewno....

wszystkim Wam dzisiaj życzę uwolnienia siebie ....spojrzenia i refleksji z boku....czy to co robisz jest dobre i czy Cię wznosi do góry....czy zatrzymuje przy ziemi albo nie daj Boże pikujesz w dół po równi pochyłej....

Mądrych przemyśleń....RÓWNOWAGI ....i dobrych darów od losu, które dostajesz takie, jak zasłużysz....swoim życiem....


Miejcie piękne myśli ....pełne dobrych spraw :-)




a to moja uliczka ze snów....uliczka gdzie zbieram dobre myśli i dobieram słowa....



a to mój wymarzony widok....kiedyś ....może nie taki duży....ale tak ośnieżony....w górach.....

Kocham moje marzenia i wiem, że wszystkie....co do jednego się spełnią....





























piątek, 19 grudnia 2014

" Moralność Pani Dulskiej " czytaliście ? znacie ? no to poczytajcie ....

wybaczcie trochę terminologii:

Sztuka Zapolskiej jest tragifarsą, czyli połączeniem elementów komedii z elementami tragedii. Główna bohaterka – Aniela Dulska – jest postacią obłudną, dwulicową, fałszywą, chciwą, nie potrafi okazać życzliwości, gardzi ludźmi biednymi, słabymi i wrażliwymi. Wszystko co robi, robi na pokaz. Jej postawa, nazywana "dulszczyzną", prezentuje pozorną moralność; życie w zakłamaniu i obłudzie. Przymyka oko na romans jej syna z Hanką, aby tylko ten nie włóczył się nocami po lokalach (w rzeczywistości Dulska nie wyobraża sobie małżeństwa Zbyszka z Hanką, uważałaby to za hańbę dla jej rodziny i splamienie honoru). Problem pojawia się, gdy Hanka zachodzi w ciążę.

i tak dalej i tak dalej......

Dzisiaj chcę napisać o obecnych czasach i ludziach, którzy żyją w fałszywej moralności...tak bardzo fałszywej, że okłamują nawet sami siebie....i unieszczęśliwiają wszystkich wokół  ....czasami nieświadomie....a czasami z premedytacją....i to już jest chore....

Przykładów będzie kilka i nie obawiajcie się, że będę pisać o moralności związanej z Kościołem i religią...ja tych spraw nie łączę....zresztą zawsze jestem obiektywna w tych sprawach i nie oceniam...

bardziej staram się naświetlić problem....

a co z miłości....to tylko dobre...o tym zawsze pamiętam...

Czasami nie myślimy o innych...ba...nawet zapominamy o sobie....byle coś uzyskać....co według naszej wiedzy jest nasze i najważniejsze : BO CO LUDZIE POWIEDZĄ ???

Ludzie od zawsze mówili....mówią ...i będą mówili....i to się nie zmieni.
Jeśli jednak żyjemy na pokaz, bo coś od 20 lat tak jet ...albo bo sąsiad ma tak samo, albo bo mnie tego w domu nauczyli....to już dramat.....

Żyliśmy w innych czasach....

Nasi Rodzice mieli inne wzorce.....

To jest coś co ja też w sobie długo przerabiałam....kiedy wzrosła moja świadomość, nie rozumiałam jak dorosły człowiek może pozwalać na pewne rzeczy i jak inne może robić....myślałam tak o Rodzicach....
teraz wiem i rozumiem, że takie mieli wzorce z domu...i nikt ich zwyczajnie lepiej żyć nie nauczył...
Teraz są inne czasy. Są mądre książki, są szkolenia, są fachowcy od NLP i nie tylko i mogą nas tak wiele nauczyć....pomóc zmienić....podpowiedzieć ....pokazać drogę....

Nadal jest jednak tak, że to my decydujemy, czy tego chcemy czy też nie....czy idziemy do przodu i się budzimy, czy tkwimy w miejscu....bo " tak jest dobrze od lat, bo to znam i to moje ...."

Nic i nikt nie jest Twoje...każdą rzecz i każdego człowieka, można Ci zabrać....a także może sam odejść....

dzieci....odejdą w swoje życie....

przyjaciele...oooo...tutaj się możesz zdziwić ilu ich faktycznie Masz, kiedy odniesiesz sukces lub porażkę...wtedy ich rozpoznasz....

znajomi, sąsiedzi...to zmienia się i nie jest trwałe...

rodzina, i tutaj bywa równie, ale nie bez powodu powstało powiedzonko :
" że z rodziną najlepiej na zdjęciu i jak można odciąć "

Ktoś kto Cie kocha, ale tak prawdziwie ? Tak , to jest coś warte...i tylko to....
Kiedy tego nie ma....wszystko inne jest na pokaz....jest dulszczyzną....

Ludzie są ze sobą latami tylko dlatego, że żyją mitem....
wyhodowali sobie mit o pierwszej miłości ( och jak lubimy pielęgnować pamiątki ), albo inny : że " jedyny na całe życie, tak jak moja mama i babcia miały"...., albo : "mamy dzieci to dla nich się z nim męczę"....tylko po co to robisz ? One wcale tego nie chcą...Dzieci chcą mieć szczęśliwych Rodziców....
obojętnie gdzie będą i żyją....wiem, bo rozmawiam o tym z moimi Synami i nie tylko...
Do tego nie chcą mieć obowiązku zajmowania się Rodzicami więc fajnie kiedy się zajmą sobą na wzajem....to zwykła wygoda, ale kiedy tak jak moi : rozumieją....że każdy człowiek powinien podążać własną drogą....mówią : Mamo i Tato ...gdziekolwiek jesteście i z kim..bądźcie szczęśliwi....

To jest właściwa droga. Bez zakłamania..bez obłudy....

Pamiętam jak 9 lat temu wybrałam aby odejść od męża, niż żyć z świadomością, że On już chce czegoś zupełnie innego....

Im bardziej próbowałam to ratować...poprosiłam Teściów o pomoc....znajomych...tym bardziej czułam, że jest z obowiązku...nie z miłości do mnie....
Kiedy pewnego dnia przekonałam się o tym....bolało okropnie....kilka miesięcy trwało, zanim dojrzała we mnie decyzja, że czas to skończyć....i zacząć myśleć o sobie...o swoim życiu....

Potem to już jak podjęłam decyzję...były ruchy...kolejne i kolejne....

byłam z 3 małych dzieci....Dulszczyzm dookoła...słyszałam krytykę....szczególnie od tych, którzy sami uważali się za wzór cnót....a nie potrafili nic w swoim życiu zmienić....ale dałam radę...

To był mój ogromny krok do przodu....milowy....

dzisiaj wiem, że bardzo dobry....Obydwoje się rozwinęliśmy....On ma to co chciał, a ja poszłam w samorozwój....również tego właśnie chciałam....
i po 10 latach wspólnych..nasze drogi się rozeszły...choć mamy dzieci...rozmawiamy o nich ...spotykamy na ich uroczystościach....mają nas oboje....choć osobno...

albo inny przykład, ktoś z mojej Rodziny....bardzo kochał, ale został z Żoną, bo....bo nacisk otoczenia był ogromny....i...do końca swoich dni będzie nieszczęśliwy...bo wybrał więzienie w domu...który dawno przestał nim być...był miejscem w którym wiele lat żył...nawet się w nim urodził....i tam umrze....sam..samotny...z kobietą która go niszczy zazdrością i ogólnie, całym swoim zachowaniem....od zawsze...wiele razy słyszałam, jak mówili, że musieli wziąć ślub, a teraz muszą ze sobą być...do śmierci...tylko po co ? Domu tam już nie ma...dzieci są dorosłe...wyjechały w Świat, są za granicą, bo....domu tam nie było nigdy....bo dom jest tam gdzie jest miłość....

" Dom to nie tapety, nie meble, nie kąt z żyrandolem obrazem, dom jest tam gdzie choćby pod gołym niebem...ludzie są razem"

Dulszczyzm ich trzyma....straszne..
I dzieci już dorosłe..mają swoje dzieci...nikt już tam nie chce jechać...patrzeć na ich zgorzknienie....

Walczyli ze sobą...najokrutniejsza bronią, szantażem...Ona pisała pamiętnik w którym opisywała jak popełnia samobójstwo, a On pił....pił i znęcał się nad rodziną...a potem Ona kazała dzieciom przepraszać go za to, że zdenerwowały go i musiał je uderzyć ....To dopiero patologia....

Ona prowokowała go na każdym kroku....uwielbiali siebie niszczyć i cierpieć....

Tłumaczyli to pracą....On był Prezesem w dużej Korporacji....a Ona sfrustrowaną kurą domową, która nie poszła na studia bo wyszła za mąż....z miłości do niego....

Pisze wprost....zrozumcie ludzie ! nie tędy droga !

Powinni siebie uwolnić od siebie...i kto wie..może odnaleźli by drogę...a tak jeszcze w tym wszystkim były dzieci...spora gromadka...te to się dopiero napatrzyły....
Taki wzorzec dostały....
Jak same nie poszukają pomocy....też pójdą w ta samą stronę...co ich rodzice...prędzej czy później...

Bo jaki komunikat dostały :

Jak coś nie jest po mojej myśli, to szantaż i uciekam w samobójstwo, a także : jak Ci coś nie wychodzi, to pij ! to najlepsze wyjście.....i tak niestety najczęściej wybierają....

chyba , że coś się zmieni....i wtedy wzorzec przestaje nim być....
wtedy powstaje nowy...

Czy lepszy ? różnie z tym bywa....


Jednak z powodu Dulszczyzmu tak wielu ludzi jest nieszczęśliwych....

Czasami jeśli sami nie potrafimy wyjść ze swojej strefy komfortu i zrobić kroku...życie nas z niej wyrzuca....

I albo wtedy zrozumiemy i nie zmarnujemy szansy....albo dalej tkwimy....to tylko nasza decyzja...

I jeszcze jeden przykład na Dulszczyzm.

Kiedyś moja sąsiadka z góry skrytykowała mnie, że tak dużo pracuję....a dzieci same zostawały czasem w domu....Wtedy nie umiałam się obronić....

Po 2 latach kiedy sąsiad z naprzeciwka bił swoją żonę....mnie zawołały dzieci i ( 5 lat trenowałam Judo) przed blokiem położyłam Gościa na ziemię i wezwałam policję....od tamtego czasu moja Sąsiadka zaczęła mi mówić dzień dobry...kiedyś kiedy robiłam pod blokiem skalniak zaczepiła mnie i porozmawiałyśmy....przeprosiła mnie i powiedziała : ja myślałam, że rozwódka to drugiego gatunku człowiek....ja na to, że to jej przekonania, a nie fakty....zawstydziła się i powiedziała, że to Ktoś extra, bo wrażliwość większa i każdy kto coś przeszedł, jest więcej wart, ale ile musiało się zmienić ????

Każdy z nas ma swój czas....który ma przeżyć...jak go przeżyje tylko od niego zależy....

i żeby nie była to kolejna opowieść o wyrzucaniu nas przez życie ze strefy komfortu....to wracam do Dulszczyzmu....

Choć zauważcie..mają coś ze sobą wspólnego....

Dulszczyzm w najgorszej postaci to taki, kiedy nie tylko obchodzi nas otoczenie, ale nade wszystko ....Oszukujemy sami siebie....

Mylimy miłość z przywiązaniem....
mylimy dobrą pracę  z przymusowym do niej chodzeniem....bo trzeba zarobić...i godzimy się na wszystko..byle ją mieć....
Napisałam o tym książkę....o Korporacjach....gdzie tylko na plakatach szumnie : Liczy się człowiek !
a jest tak naprawdę cyfrą...numerem ...kodem....i co mu karzą to robi, a jak nie ...to szantaż i wylot...

I to mnie spotkało....
I zauważcie , że tutaj znowu jest opuszczenie strefy komfortu....

czasami po latach dopiero widzimy, że dobrze się stało, choć na początku wygląda to bardzo tragicznie....

Po 3 latach od odejścia z korporacji napisałam list do Pani Dyrektor: dziękuję i jestem wdzięczna, bo jestem dzisiaj kim jestem .

Zobaczyłam kto mnie wówczas otaczał....tak wiele się zmieniło....

Tak samo jak związki....dobre relacje pozostały...owszem potrzebowaliśmy czasu aby tak było...ale każdy ma swoje życie i jest na swój sposób szczęśliwy....

Najważniejsze to żyć w prawdzie i w zgodzie ze sobą...


No to jak ?

Kto z Was odkrył dzisiaj, że na ma drugie Dulski ????
Albo Dulska ???

To zróbcie coś z tym....

Jak często widzimy u innych te cechy, a nie zauważamy u siebie....

Żyjmy szczęśliwi w prawdzie i nie unieszczęśliwiajmy innych....

Zbliża się magiczny czas Świąt....

Czasami na siłę jedziemy do Rodziny....no bo tak jest co roku....a spróbuj raz u siebie ?

Czasami zapraszamy kogoś do siebie, kto wcale tego nie chce a i my się męczymy, ale tak wypada....
Bądźmy sobą....

Czasami siadamy do wigilijnego stołu z kimś, kto już dawno nie wiele dla nas znaczy....ale próbujemy pokazać światu, że jest inaczej....

A czasami unieszczęśliwiamy innych, którzy chcieliby być gdzieś indziej....

Nas to kiedyś spotka...co dajemy to wraca....tylko w innej formie....

Ja , kiedy mój najstarszy Syn powie że chce spędzić święta u swojej Dziewczyny i Jej Rodziny...zgodzę się na to...bo to jego życie...nie ma co robić z tego tytułu dramatu....


Dzieci są dla Świata....nie są na zawsze dla nas....

Życzę Wam mądrych przemyśleń....
Nie bądźcie Dulskimi....tylko zacznijcie swoje świąteczne przygotowania od własnego rachunku sumienia....
Kim jestem ?
Dokąd zmierzam ?
Czy żyję w prawdzie ?
Czy kogoś nie unieszczęśliwiam swoim zachowaniem ?
Czy sam siebie nie oszukuję ?
Czy potrafię zrozumieć i wybaczyć wszystkim ?
Czy ze strachu przed tym co ludzie powiedzą nie niszczę kogoś ? albo siebie ?
Czy nie czas przestać się przejmować opinią innych ?


zastanów się : Czy jak leżałeś kiedyś w szpitalu to martwiłeś się w jakiej pidżamie Cie ludzie widzą ???? Bo jeśli tak....to jeden z objawów, że Dulski masz na trzecie....
Bądźmy sami dla siebie opiniotwórczy....
Żyjmy dobrze i szczęśliwie...
pokonujmy swoje ograniczenia....dla siebie...przede wszystkim....


lecę do mojej robótki....budować kolejne domki :-)

Ja jestem szczęśliwa...
a będę jeszcze bardziej....

bo prawda daje mi coś, czego nie zrozumie nikt, kto  jest DULSKIM ....mi takich ludzi zwyczajnie żal....






a to fotografia ze sztuki Gabrieli Zapolskiej .....wystawianej w Teatrze....








środa, 17 grudnia 2014

newsy.....oj sporo się dzieje.....

Kochani ....news:

szykuję szkolenie...jakiego nikt jeszcze nie robił....

będą to fachowcy w konkretnych dziedzinach....

coś zupełnie innego od wszystkich wspaniałych szkoleń które znacie....

Oczywiście Moich Mistrzów i Przyjaciół tez zaproszę...na gościnne występy....

mam już to co najważniejsze...zarys główny...

teraz plan marketingowy ....wypływam na niebieski ocean....bardzo mocno....

terminy...rezerwacje....umowy....

i do dzieła...po 15 stycznia ruszam ze sprzedażą....


....

łapcie oddech bo kolejny news :

pojawili się wydawcy chcący wydać wreszcie moje książki, więc....mój domek w górach będzie szybko....i będę tam najszczęśliwsza na świecie....


to nie wszystko :-) news numer 3 :


Ktoś chce zrobić film, na podstawie mojej pierwszej książki...ale że wcześniej ktoś inny mi to zaproponował....więc ....czekam na ruch z tamtej strony....potem działam....

i to nie wszystko , news numer 4 :


mój blog jest tłumaczony już na język niemiecki i na angielski....niedługo każdy post będzie w 3 wersjach...a może i w 4, bo na rosyjski sama przetłumaczę....mam tam sporo czytelników.....


i to nie wszystko :-) tak wiem....pomyśleliście, ale się chwali :-)

a pewnie ! bo jest czym :-)

każdego dnia wzrasta we mnie siła....determinacja i wielkość....mam coraz więcej mocy :-)


news numer 5 jest taki :

od stycznia mam dodatkową pracę  :-) ale o Tym wkrótce


więc dla tych co się o mnie martwili informacja brzmi :

nie trzeba !

jestem szczęśliwa....mam miłość w sercu do wszystkich ludzi ...do Ciebie również skoro to czytasz :-)


i zamierzam być bardzo szczęśliwa i bogata na wielu płaszczyznach....choć mam na myśli bogactwo duchowe....to inne tez samo przyjdzie, przy tak wielu sukcesach....ale to wartość uboczna :-)


Moja Mentorka to cudowna Kobieta....

Pomaga mi bardzo w ustawianiu tego i kolejnych krokach :-)

Ewunia, dziękuję Ci za to i jestem bardzo wdzięczna....


i dziękuję moim Wszystkim Aniołom
dziękuję Moim dzieciom, bo dzięki Nim mam determinację jeszcze większą....

i Mojej Miłości przede wszystkim dziękuję....za ogromne zrozumienie i w ten sposób wsparcie nieocenione.

i Wam drodzy moi czytelnicy....bardzo dziękuję, każde Wasze wyświetlenie bloga, przybliża mnie do sukcesu...statystyki są potrzebne....

Idę moją drogą...

każdego dnia los mi pokazuje, że warto, że dobry obrałam kierunek....


Już niebawem opiszę Wam szczegóły....


dobrej nocy tymczasem :-)


i pamiętajcie : Najpierw myślcie o sobie...kochajcie siebie....potem dopiero możecie kochać innych....


buziaki :-)

a to moje szczyty wymarzone.....


i to mnie każdego dnia prowadzi przez życie....MIŁOŚĆ....

ja kocham ludzi....






niedziela, 14 grudnia 2014

Miłość i Lęk... jak Ogień i Wiatr...i o co chodzi ???

Miłość doskonała....cóż to takiego ?

Osiągnięcie tego stanu jest bardzo trudne. Jednak jest to możliwe.
Wiele lat mi zajęło studiowanie natury ludzkiej...obserwowanie zachowań....ale nade wszystko poznawanie siebie.
Prawdę mówiąc za każdym razem, kiedy życie wyrzucało mnie z mojej strefy komfortu....dowiadywałam się  najwięcej....o sobie ....ale i o innych....

przychodziła lekcja....

i stawałam się lepsza....

więc dziękuję za to i jestem wdzięczna.

Choć kiedyś irytowałam się bardzo i pytałam : dlaczego ? dlaczego ? dlaczego ?

Najpierw Boga...potem innych...a na koniec siebie ...

Dlaczego mnie to wszystko spotkało ???

Dzisiaj dziękuję za wszystko: za ból, za cierpienie, za smutek i strach po środku nocy, za każde doświadczenie i każde rozczarowanie ludźmi....za każdą łzę...za choroby....moje i moich Bliskich, szczególnie Syna....dziękuję....bo jakże wiele się wtedy nauczyłam...ile pokory i ile spokoju przychodziło do mnie....

Kiedy zrozumiałam, że to nie Bóg i Inni zawinili....tylko ja sama....przyszła jasność....

Mój umysł to wszystko kształtował....
Moje myśli ....wzorce z dzieciństwa, wzorce z książek....z opowieści innych....jakie to wszystko było .....no właśnie .....Nie było BEZSENSOWNE ...bo wiele mnie nauczyło....tylko ....


...

gdybym wcześniej wiedziała to co wiem teraz....

byłabym już dawno bardzo szczęśliwa.

A więc było to wszystko potrzebne...miałam to przerobić...zdobyć doświadczenie....
Gdybym jednak uczyła się z innych książek....inne lektury czytała....byłabym inna...

i to też jest prawda .

Dzięki doświadczeniu jestem silna....i ta siła bierze się nie z pięści ( choć 5 lat Judo wiele mnie nauczyło) ale siły serca i umysłu.
Umysł to największa nasza siła.
Potem serce i emocje....ale tu trzeba uważać....bo to co dajemy to zawsze wraca....

Kiedy stosujesz wobec bliskiej osoby szantaż...bądź pewny, że ktoś go wobec Ciebie zastosuje....
Kiedy podejrzewasz...to sam nie potrafisz zaufać....to bardzo często nie ufasz sobie.
Kiedy krytykujesz i oceniasz...to sam nie Wiesz, ale To TY masz problem z tym o czym mówisz...dokładnie taki sam. I być może nawet sam o sobie myślisz , że nie zasługujesz na bycie szczęśliwym....
A zasługujesz...więc tylko Ty możesz to zmienić.

Kiedy zrozumiesz, że myśli kształtują nasze życie....kiedy zaczniesz mieć dobre myśli....Twoje życie będzie dobre....

I jak to się ma do miłości doskonałej ???

Ma i to bardzo wiele.

moja definicja miłości doskonałej jest taka :

MIŁOŚĆ DOSKONAŁA: to taka, kiedy kochasz wszystkich i wszystko bezwarunkowo, kiedy każdemu potrafisz wybaczyć i kochasz siebie bezwarunkowo....całkowicie i ze wszystkim....
Miłość doskonała sprawia , że wzrastasz....że dostajesz skrzydła, że potrafisz żyć dzisiaj, żyć chwilą i cieszyć się biedronką i listkiem. Potrafisz też wybaczyć sobie i innym i uznać, że wszystko co Cie dotąd spotkało było dobre i potrzebne.

Ogromne szczęście Cie przepełnia.
Kochasz każdego człowieka....bez względu na wszystko....


Potrafisz przytulić bezdomnego ?

To nie jest łatwe, a jednak da się.

Potrafiłbyś przytulić kogoś kto zrobił Ci krzywdę jakiś czas temu ?

A tak trzeba.

Potrafisz wziąć do domu dziecko z domu dziecka i pokochać ze wszystkim, z całym bagażem ?

To bardzo trudne, ale możliwe.

Potrafisz kochać bezwarunkowo tak jak się kocha dzieci ????

Miłość jest doskonała, kiedy potrafisz innych kochać i wybaczyć wszystko....kiedy potrafisz kochać siebie i myśleć, że Jesteś Cudownym Kwiatem i zasługujesz na wszystko....kiedy potrafisz wybaczyć...

I nie mylcie wybaczenia z pozostawaniem w zaistniałym stanie....czasem trzeba wybaczyć sobie, że nie wyszło, że było się w związku, który się skończył i uwalniając siebie możemy sprawić największy prezent sobie....
czasami też trzeba zmienić miejsce....albo zmienić pracę...

Pamiętam, kiedy 3 lata temu Świat mi się usunął spod nóg....pracowałam 8 lat w korporacji....
myślałam, że nie dam rady oddychać.....

a kiedy potem i prywatnie wszystko się rozsypało jak domek z kart....poległam....ciężko było oddychać....
Jednak i wtedy nie pozwoliłam sobie na słabość...na prochy i ucieczkę w depresję...walczyłam..uczyłam się wstawać...

moim hasłem było:
padłeś...powstań...padłeś powstań...i popraw koronę i idź dalej...z podniesioną głową...stawiaj czoła światu....
i tak robiłam....

kiedy kolejny raz wstajesz, to już potrafisz ...wiesz za co się złapać...jak oprzeć...czasem kogo poprosić o pomoc....

i już robisz to coraz szybciej....

to nie znaczy, że mniej boli....ale wstajesz....tylko z wielu porażek...jak z cegiełek....możesz zbudować sukces....



dlatego nie wolno się poddawać i następnym razem starać się żyć lepiej...


więc doszliśmy do tego tego, że i porażki nie ma ...jest tylko informacja zwrotna...

jednak znowu wszystko zaczyna się w mózgu.....


więc miłość może być doskonała, kiedy myślisz dobrze...i kochasz prawdziwie wszystko i wszystkich...

a tak naprawdę wyszłam od Miłości, ale chciałam Wam coś innego pokazać....

Chciałam podpowiedzieć, jak pozbyć się lęków....

Jesteś wstrząśnięty ???

hmmm....to bardzo dobrze....bo lęki niszczą nasze życie i sprawiają, że nie umiemy być szczęśliwi.

Co trzeba zrobić, aby się ich pozbyć ???

Trzeba żyć w prawdzie..nie na pokaz...
bo nie wolno mówić kocham ta pracę, kiedy jej nienawidzisz...a trzymasz się jej bo potrzebujesz pieniądze, które Ci daje....
bo nie wolno mówić, że kochasz, kiedy niszczysz tą drugą osobę....kiedy nie dbasz o Nią....
bo nie wolno mówić, że robię to co lubię, kiedy męczy Cię to a masz pasje i nie żyjesz w zgodzie z nimi....
i tak można długo wymieniać...

więc LĘK trzeba najpierw rozpoznać....
trzeba się zastanowić : czego ja się boję ??? Kto lub co mi zagraża ? a może to ja sam zagrażam sobie ?  Co powinno się zmienić, aby przestał czuć lęk....?

kiedy już rozpoznasz...postaraj się uzmysłowić sobie skąd się wziął....lęk pojawia się wtedy, kiedy brakuje miłości....kiedy liczy się mieć niż być...kiedy postępujesz jak Dulski wobec wszystkich i siebie też....oszukujesz się kiedy już tego nie ma....

Kiedy rozpoznasz , to potrzebujesz miłości doskonałej...uczucia dobrego ...wspierającego...
To może być to czym sam siebie obdarzysz...a czasem dostaniesz od kogoś....

Nauczysz się inaczej patrzeć na świat....

Pojednanie ze Światem...które przyjdzie...będzie dopełnieniem wszystkiego....

zaczniesz zauważać to czego dotąd nie widziałeś....
i przestaniesz czuć lęk....

ja niczego się nie boję....i nikogo....
bo najbardziej krzywdzimy sami siebie myślami ....



więc podziękuj za obudzenie Wszechświatowi...ja codziennie dziękuję...i

i ciesz się życiem...myśl dobrze...i żyj szczęśliwie....


Miłość to ogromna MOC....kiedy ją poczujesz...na początek do siebie...już nigdy nic nie będzie takie samo....

Kiedy obdarzysz kogoś Miłością doskonałą....ogromna miłość będzie w Tobie....





Miłość jest doskonała...jak moje ukochane kwiaty FREZJE....ale też urocza jak Anemony i zachwyca jak Magnolia na wiosnę....

Dlaczego więc nie kochasz ???

zastanów się ....

Nie czekaj na zmiany....same nie przyjdą....

zacznij od siebie...

pokochaj siebie...wyjątkowo...bezgranicznie...bezwarunkowo...

wtedy wszystko wygląda inaczej....

Przestaniesz się bać....pokonasz lęk...on sam odejdzie....

Daj sobie szansę na szczęście.....


Kochaj i pozwól się kochać....


i nic na siłę....czasami trzeba coś odpuścić...żeby coś zyskać....i to widać dopiero po czasie, że było dobre....i iść w innym kierunku..skoro zmienił się wiatr...

tylko to TY sam jesteś sternikiem tej Łodzi....zwanej Życiem....



ja już polubiłam nawet rolę Sternika :-)

choć i tak codziennie wszystko oddaję Bogu i proszę o dla mnie najlepsze drogi i rozwiązania....


od jakiegoś czasu....bez strachu....

i tego każdemu z Was życzę....

Kocham Ludzi i Życie....


nikomu źle nie życzę....

i wybaczyłam wszystkim i wszystko....a nade wszystko sobie....


Cudownych przemyśleń i zmian....dla Was....

i piszcie....co się udało....

Jesteście dla mnie inspiracją....


każda chwila życia ....jest taką cudowną chwilą......


a jeśli potrafisz jeszcze kogoś MIŁOŚCIĄ obdarzyć....taką bezwarunkową....

to jesteś szczęściarzem....


ja tak mam.....
















piątek, 28 listopada 2014

.....OGIEŃ W SERCU...JASNA DROGA....zobacz co może Cię spotkać.......

Opiszę Wam moje pewne szkolenie, ale tak z innej strony....nie tej merytorycznej, ale od strony emocji i tej eteryczności, którą poczułam tam będąc i także inni poczuli...bo rozmawiałam z nimi w trakcie...każdy z nas był dla siebie nawzajem nauczycielem...nawet podczas kolacji i przy obiedzie...

Ale o tym za chwilkę...


Dzień 1.

Był TEAM...który zadbał o nas w taki sposób, jakbyśmy byli w domu....
Kiedy zobaczyłam owoce i moje ukochane pestki dyni, słonecznika i rodzynki na stole...pomyślałam...fajni ludzie...pomyśleli nawet o takich detalach...

Atmosfera : nieziemska....nawet jeśli nikogo nie znałeś wcześniej, zaraz ktoś się do Ciebie uśmiechał...zaczepiał ...pytał : jak się masz ? 
niby nie wiele ....a tak wiele 

No jak się masz człowieku ?

hmm...chyba dobrze :-) pomyślałam....i zaczęło się ...

przytulna mała sala....wszyscy blisko siebie i ON...Nasz Mistrz...
ze swoim Teamem....Oni jak Mróweczki ...ale takie uśmiechnięte....zabiegali o nasze samopoczucie

Mistrz...łagodność i wielkość w jednym...i ta pewność tego co będzie...
On wiedział już wtedy , że po tych 3 dniach, dla większości z nas , nic już nie będzie takie samo...

I NIE JEST

Pierwszy dzień...łagodnie wchodziliśmy w temat...odszukiwaliśmy z pomocą asystentów: swoje pasje  i talenty....na kilka różnych sposobów.
Jakież było moje zaskoczenie odkrycia w sobie tak wielu rzeczy...one były, ale traktowałam je jak błahostkę, jak coś mało ważnego w życiu, co sprawiało mi owszem radość i przyjemność, ale było tylko hobby ....
sposoby które pokazał nam Mistrz...potem warsztaty z jego Przyjacielem, też Nauczycielem naszym...ile przykładów, ile wzorów, i jak niektóre do mnie pasowały.

własnie Tylko hobby ....jak to brzmi....sama miałam do tego taki stosunek....
dzisiaj wiem, jakie to było bez sensu....i jakie teraz jest ważne to wiedzieć...zdać sobie sprawę...

pierwszy dzień pełen wrażeń minął...wieczorem zrobiłam w skrypcie testy...i nie mogłam uwierzyć:
wszędzie wychodziło to samo...mam Tworzyć , mam Pisać, jestem type artystycznym i społecznym w drugiej kolejności....jakie to było o mnie....
Rozmawiałam w innymi uczestnikami w przerwach...niektórzy zaskoczeni...a nawet przerażeni tym co odkryli, inni z uśmiechem mówili, ja wiedziałem...to było pod skórą ...czułem..tylko trzeba było zrobić ten kolejny krok do przodu i to wydobyć....

Dzień 2.

Najdłuższy ze wszystkich....najbardziej intensywny. Dużo się działo. Było mnóstwo emocji....nie rzadko były łzy w niejednych oczach....każdy z czymś się zmagał...każdy z czymś przyszedł...

jednak była cudowna atmosfera....wzajemnego zaufania...chęci pomocy....i wiary, że potrafię i Ty potrafisz....sama to kilka razy usłyszałam od innych....

Dla mnie najtrudniejszy moment: Kiedy Mistrz zaprosił mnie na scenę...było to bardzo trudne..mimo ze ceny się nie boję...ale poszłam tam z czymś, co wiele lat nosiłam w sercu...i z czym tak bardzo chciałam sobie poradzić....

i zobaczyłam co mam zrobić....i ćwiczę....i czuje się pewniej...
dziękuję za to tak bardzo....

jak dostanę pozwolenie, to umieszczę Wam tutaj zdjęcie....jest niesamowite ...

dzień drugi był tez dla mnie niezłą wpadką...bo nie świadomie przeszkadzałam wszystkim w ćwiczeniu...to był mój pierwszy raz w życiu...takie coś...nie wiedziałam, że mój organizm tak zareaguje , że usnę...i.....zacznę chrapać jak " Niedźwiedź " ...no cóż, przeprosiłam za to, ale tez dzięki temu ...kiedy mi o tym powiedziano, pół godziny na korytarzu z moja koleżanką kwiczałyśmy ze śmiechu....a potem dzięki temu miałam więcej odwagi...kiedy wchodziłam na scenę....więc wszystko było po coś....

Podczas tego dnia było jak na rajdzie terenowym : górki i przeszkody..pokonywaliśmy przekonania i nie tylko...pomagaliśmy sobie ...tak bardzo...czasem sami sobie..czasem my komuś a ktoś nam....to było takie piękne...za każdym razem kto inny, za każdym ćwiczeniem zaczynałam rozumieć...po co to wszystko....
rozmowy na przerwach..przy obiedzie..wymiana doświadczeń...niejednokrotnie takie inne spojrzenie z boku...kiedy już myślałam że wiem...to było takie : ale na pewno ? i albo szukałam dalej , albo utwierdzałam się w przekonaniu, że TAK WŁAŚNIE JEST....
wspaniały feedback...i wiecie co było najpiękniejsze ? Nie czułam krytyki, oceniania, tylko zwykłą ludzką życzliwość....każdy z nas po coś przyjechał na to szkolenie i atmosfera...był pokój....pokój i miłość....nie mogło być inaczej...

kiedy podczas opowiadania metafory opowiedziałam o źrebaczku....kończąc swoją opowieść...rozpłakałam się jak dziecko....ze szczęścia, że wreszcie wiem...wiedziałam po pierwszym dniu, po drugim byłam pewna: czego tak naprawdę pragnę....

wiedziałam i wiem....tylko nie wiedziałam jeszcze jak to zrobić.....
ale ufałam Mistrzowi....ufałam bezgranicznie, bo od kiedy rok temu Go poznałam....usłyszałam Jego pierwszą lekcję...marzyłam aby być uczniem...aby naprawić swoje życie... śledziłam wszystkie newsy..oglądałam webinary....a najwięcej dały mi kroki....21 KROKÓW U PODSTAW...tuż po NAC-u....One już nie tylko pomogły mi w życiu....moich kilkoro przyjaciół też już je stosuje....

drugi dzień skończył się magicznie....taniec...muzyka...i taniec...i inny wymiar ....który poznaję....uwolnienie..tańczę jak chcę i wśród innych ludzi....i czuję szczęście....niewypowiedzianie wielkie....byłam na łące pełnej kwiatów...tak było to cudne uczucie...odpłynęłam....całkowicie....poddałam się wreszcie i czułam jakbym była 10 cm na ziemią...takie szczęście....
bo cudownie jest wiedzieć CO JEST MOJĄ PASJĄ i DLACZEGO DO TEJ PORY JEJ NIE WIDZIAŁAM I CO MI W TYM PRZESZKADZAŁO....JAKIE PRZEKONANIA...KTÓRE ZAWDZIĘCZAŁAM INNYM LUDZIOM I ...SOBIE ...W DUŻEJ MIERZE....

rozmawiałam z innymi uczestnikami....zachwyceni....ten blask w oczach WIEM !!!!!!
czasami bez słów to było widać :-) 

zmęczona, ale szczęśliwa i z pytaniem JAK TO ZROBIĆ ? usnęłam ...nie wiem kiedy....


Dzień 3. FINAŁ

Wszystko było poukładane....szłam jak dziecko za rękę...za moim Mistrzem....
Wszyscy szliśmy....widziałam to bardzo dobrze...
był w powietrzu jakiś taki magnes...taka ufność... że jesteśmy w dobrych rękach....
Wiem, że może były wyjątki, ale jakby One potwierdzały tylko regułę....zmierzamy we właściwym kierunku....
Deklaracja....publiczna tego co robię...bo robię od tego dnia codziennie....
Burza mózgów i Błękitny Ocean...to najbardziej lubię....

i powstał projekt....
tym razem nie dla kolejnej firmy czy korporacji....
powstał dla najważniejszego dla mnie człowieka na ziemi, powstał dla mnie ....bo pokochałam siebie i potrafię teraz i innych kochać prawdziwie....

zrobiłam to !!!!!!!!!!!
hurra !!!!!!!!!!!!!
zrobiłam autocouthing......napisałam swój własny przepis na życie....

NIE wiedziałam, że potrafię....wcześniej...

Nie potrafisz sobie nawet wyobrazić jakie to uczucie....to tak jakbyś nagle stał się motylem....po byciu wiele lat gąsienicą brzydką i smutną...nagle piękny motyl i wie..wie w którą stronę ma polecieć...

DZIĘKUJĘ

skrypt ...zapisywałam w nim tyle słów Mistrza....tyle podpowiedzi....i napisałam tam swój własny projekt : ten do którego zmierzałam 3 dni ....podczas kiedy miałam się obudzić....i wiedzieć dokąd zmierzam....jak w LOSIE CZŁOWIEKA.....i OBUDZIŁAM SIĘ ....

i ruszyła spirala sukcesu....
dzisiaj już to wiem....

kiedy we wtorek zadzwonili z TVP 2 proszą o przyjazd do programu z Udziałem Pani Prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej ...to uśmiechnęłam się do siebie i podziękowałam  za to Wszechświatowi...
ale kiedy Pani Prezydentowa zaprosiła mnie na rozmowę osobistą...wiedziałam o czym mam mówić...o co poprosić...skoro Chciała pomóc....


wiem, że wydam moje książki i będą kolejne...bo to jest moja pasja i talent....i będę robić warsztaty dla dzieci i dorosłych....

i wiem kim już być nie chcę....to także duża zmiana u mnie....

spokój i miłość....miłość i spokój......i mój domek drewniany w górach...i farma z ziołami i lawendą koniecznie...i rozmarynem....
i będziemy piec chleb...robić masło...twaróg....i zajadać z ziemi wyciągnięte marchewki z piaskiem i rzodkiewki i sałatę....

popłynęłam....

dzielę się z Wami tym co kocham ....
i będę haftować, robić gobeliny....układać bukiety w kwiatów....

ja już to gdzieś widziałam nawet ;-) ....tak wyraźnie....tak byłam tam i czułam nawet ten zapach...
Górskie świeże powietrze...pełne miłości wokół mnie....
i moje dzieci ze mną....i jeszcze KTOŚ ....tak bardzo bliski sercu....

wybaczcie prywatę....ale im więcej razy o tym opowiadam....tym bardziej to jest jakby realne....


wyjechałam ze szkolenia z GOTOWYM PRZEPISEM.....i to ja go napisałam....
ale bez pomocy Mistrza i TEAMU i wszystkich uczestników ....nie udałoby się tego zrobić....


3 dni ogromnej przemiany....całkowicie zaufałam i oddałam się temu co się działo....brałam udział w każdym ćwiczeniu...słuchałam tego co mówią inni....i sama ..mam nadzieję, też kogoś zainspirowałam....przynajmniej tak mi powiedziano....

i spotkałam cudownych Ludzi...zmotywowanych..chcących coś zrobić dla siebie i pragnących wreszcie żyć z pasją i robić w pracy to co kochają najbardziej....

i trzymam kciuki...żeby Im się udało....

a Wy trzymajcie za mnie....

tyle już się dzieje....i ogień mam w sercu tak wielki....

i ogromna przemiana we mnie....już się wydarzyła....
a co jeszcze się zmieni ?

będę Wam o Tym pisać.....

i będę na kolejnych szkoleniach u mojego Mistrza.....


i jeśli kiedyś ktoś Wam powie , że szkolenia nic nie wnoszą....to zapytajcie go czy był na jakimkolwiek ? Bo tak zazwyczaj mówią Ci , którzy nie wiedzą o czym mówią....jak mój Synek nie dawno powiedział : 
- nie lubię buraczków mamo ...
- a kiedyś próbowałeś ?
- nie, ale są nie dobre, bo są czerwone...
- ok, ale lubisz marchewki....więc może jednak spróbuj a jak potem powiesz, że nie smakuje Ci to ok...
spróbował...
- mamo ...buraczki są ok, nawet takie słodkie jak cukierki....


więc każdy ze szkolenia wynosi ....choćby jedno zdanie...jedno doświadczenie....jedną myśl....

ja czuję, że dostałam maksa ....takie 100 % ...a może nawet więcej niż oczekiwałam....

każdy ma jednak inaczej....


to ruszam ....

i TY ruszaj !!!!!


Wszystko mogę i wszystkiego chcę co dobre dla mnie !!!

i już nic nie muszę....i niczego się nie boję....


cudowne uczucie....


***


wreszcie dostałam zgodę :-)

mogę Wam podać nazwę szkolenia i mojego Mistrza :-)

szkolenie miało tytuł : PRZEBUDZONA KARIERA

 a Mistrz :

to Paweł Jan Mróz

i tutaj możecie Go szukać : https://www.facebook.com/paweljanmrozpl?fref=ts

więc obudź się człowieku !!!

bo ja się obudziłam :-) i wielu wielu innych...'


Ty też możesz.....