fb

czwartek, 30 stycznia 2014

chcesz zbudować nowe lepsze życie ??? to idź się wykąp !!!

i jak ???

Kto się wkurzył ???

Pamiętajcie...lepiej się dobrze wściec, niż stać w miejscu i nie czuć nic i kiedy na niczym nam nie zależy...czekać na ...trzęsienie ziemi ??? pomoc innych ??? aż ktoś zadzwoni i zapyta czy nam pomóc , czy nam czegoś nie brakuje??? aż ktoś  za nas coś zmieni ??? a może czekać na wygraną w totolotka ? albo spadek ?

to wstań !!! i krzyknij tak  głośno, że aż ściany zadrżą !!! i krzycz...idź na salę, weź rękawice i wal !!!! ile sił wystraczy, wal śmiało !!! wyrzuć z siebie ból, złość, że się nie udało, smutek i niepowodzenia, wal i myśl !!! zacznij myśleć !!!

i wstań...wstań i nie czekaj, bo trzęsienia ziemi  tego typu się nie zdarzają, nie czekaj na pomoc innych, bo takich będzie nie wielu i tych dobrze zapamiętaj, nie czekaj na telefon, bo jak zadzwoni to komornik, albo zarządca mieszkania po czynsz, albo ktoś z banku , a tych co zmienią coś za Ciebie...omijaj...kiedys opowiem dlaczego...

wstań i podnieś głowę, bo patrząc na dół będziesz tak jak ja , ciągle zbierać grosiki i inne drobne bilony...bo myslisz, że 100zł znajdziesz??

nawet jak bardzo mocno będziesz starał sie przyciagnąć pieniądze, to nie patrz w dół...tylko przed siebie...wtedy przyjdą...

a kiedy wstaniesz...podniesiesz głowę i się rozejrzysz...to nie dziw się niczemu...bo nie zobaczysz obok nikogo...albo 1,2 osoby...i to będzie i tak bardzo wiele...i dobrze te osoby zapamiętaj...bo to są prawdziwi przyjaciele...

kiedy tak stoisz i patrzysz...mysli biegają po głowie...co dalej ? kim jestem ? dokąd mam iść ?

masz dwa wyjścia :
1. odszukać swój talent i zacząć żyć tak jak marzysz
2. poszukac kogoś, mentora, kto Ci pomoże odszukać Twój talent i życ tak jak marzysz
a jeśli i tego nie ma blisko, to :

zacznij zmiany :-)

aby zmiany były dobre, koniecznie nie czekaj aż świat sie zmieni...bo on się nie zmieni dla Ciebie...tej samej którą byłaś wczoraj...
to Ty się zmień !!! , zmień siebie od środka, wypełnij miłością i światłem, dobrem i radością....a świat zacznie zmieniać się wokół Ciebie...i nabierze barw...

idź do szkoły...idź na szkolenie...czytaj książki...coraz więcej ich czytaj...ucz się siebie...nowej innej i codownej osoby...i zobaczysz, że tak jest najlepiej...

kiedyś myslałam, że to przebrzmiały slogan : "pokochaj siebie, bo ktos kto siebie nie kocha, nie potrafi kochac innych..."

a co jeśli tak jest ???
Bo tak właśnie jest ...!!!

Miłość jest kluczem do wszystkiego....pokochasz siebie, zmienisz siebie, zmieni się wszystko...

nawet Pani z pieskiem sam zacznie mówic Ci dzień dobry i bacznie przyglądać w windzie ( " co jej jest, że tak ciągle się usmiecha ? co za blask ma w oczach ? -tak pomysli, a w końcu się zapyta, co u Ciebie, nie wytrzyma z ciekawości),
 a Pan ochroniarz będzie Ci życzył z usmiechem : dobrego dnia :-), bo kiedy uśmiechniesz się do niego kilka razy co rano i wieczorem to i On się zastanowi :-)

spróbujcie, to DZIAŁA! :-)

dlatego kiedy coś skończysz, zmienisz ...wykąp się i zmyj to z siebie ...puść to w kanał...i zacznij od nowa...
podkreśl dzień gruba kreska i żyj ! podnieś głowę i wstań !

i idż !

do nowego lepszego życia...ale jest jeden warunek :

musisz podjąć decyzję i wstać sama !!! i iść ! i nie słuchać tego co będzie z boku, a będa mówić, że Ci sie nie uda, że to bez sensu, że lepiej idź po zasiłek, że może wyjedź za granicę, albo jeszcze w jakiś inny sposób ucieknij....nie uciekniesz...nie uciekniesz przed sobą...nigdy...


ten post dedykuję kobietom takim jak ja, takim, które upadły i próbują wstać , albo wstają, albo już wstały ...

jesteśmy silniejsze o te doświadczenia...bogatsze jest nasze wnętrze...

i możemy zawsze i w każdym momencie osiągnąć wszystko , zbudować od nowa...

przyszłość jest w naszych rękach...


i nie myśl o tym co było? ...bo jak nie wstaniesz i nie podniesiesz głowy, to jak to możesz naprawić ? nigdy tego nie zrobisz...a Ci co nazywali siebie przyjaciółmi, a teraz zatruwają życie, szykanują, to biedni słabi ludzie, tylko im współczuj...bo gdyby tylko pomyśleli, powinni cieszyć się Twoim sukcesem...
zostaw ich...niech żyja w swojej rzeczywistości...

a Ty rób swoje :-) i żyj ! tak jak potrafisz Najpiękniej :-)





wtorek, 28 stycznia 2014

tęcza ... nadzieja na dobre życie...

złapię dzisiaj tęczę w dłonie
i przytulę do serca...
jak nadzieję na lepszy los...
jak pragnienie dziecka...

złapię dzisiaj tęczę w dłonie
i schowam głeboko...
aby była zawsze w moim sercu
choć myslę, że ona tam jest...

złapię dzisiaj tęczę w dłonie
dla moich dzieci
aby znowu było wspaniale
aby znowu było bezpiecznie...

złapię dzisiaj teczę w dłonie
aby pomagać ludziom
aby podnosić skrzydła
aby dawać nadzieję

bo cóż to jest ta tęcza?

to obietnica lepszego życia...
to nadzieja na dobry , lepszy czas...
to radość o poranku...
to po chłodzie nocy i strachu,

wspaniałe życie.

piątek, 17 stycznia 2014

oczy szeroko otwarte...czy też umysł otwarty na Wszechświat ?

No to jak myślicie ?

Któż to jest człowiek przebudzony ?

Nie chciałabym cytować wielu znanych ludzi, którzy mają rozmaite definicje przebudzenia.
Ja mam swoją i ciekawe, czy wam się spodoba :-)

Człowiek przebudzony to ja :-)

Nie wystarczy ? Ci co mnie znają dobrze, wiedzą o co chodzi a Ci co nie ...no cóż ...Wam opowiem :-)

Kiedyś poznałam Basię :-)
Ładne pare lat temu, będzie ponad 10 lat ...
Basia przybyła do mnie jako doradca i kosmetyczka i ...stanęła na mojej drodze...
Pewnie się zdziwi jak przeczyta o sobie...i ciekawe, czy pozna że o Nią chodzi :-) , bo oczywiście to imię jest na potrzeby bloga ...chronię przyjaciół i nie tylko ich :-) też ochraniam...
No więc Basia zachwyciła mnie swoją osobowością i ciekawością świata. Miałam wrażenie jakbyśmy się znały od wielu lat ...Potem wiele razy nasze drogi się spotkały...Basia pomagała mi w moim biznesie, potem swój otworzyła, trochę za moją namową, ale jednak :-), więc ciagle byłysmy sobie bliskie...
Basia miała ciekawy sposób bycia, buzia jej się nie przestawała uśmiechać i ten jej ciepły , cichy, aksamitny głos...

Potem był czas, kiedy ja sie oddałam bez reszty wielkim biznesom, a Basia zaczęła chodzić na jogę...spotykać z " dziwnymi" , jak dla mnie wtedy, ludżmi..., wyjeżdżać na wczasy z tymi ludżmi , medytować, odkrywac siebie, szukać czegoś...
Ja to widziałam z boku, może Ona czuła ze robi cos innego, wybaczcie ale ja tak to widziałam...
Mnie wciagnął wielkie świat, pieniądze, sukcesy, wyjazdy, które tak lubiłam ...itd.
Coraz mniej było czasu na wspólne rozmowy ...o ...no właśnie, często rozmawiałyśmy o życiu...o ludziach...
ale to było wcześniej...potem widziałysmy sie na szybkiej kawie, Basia tez sporo podróżowała.
Miała mnóstwo przygód o których uwielbiałam słuchać :-)
Zawsze jednak  dzwoniła, kiedy u mnie dużo sie działo...straciłam pracę, podjełam drugą...straciłam drugą...znalazłam trzecią...itd....miotałam się jak ptak w sieci rybackiej...w żadną stronę nie można uciec, a im bardziej się miotasz, tym bardziej się zaplączesz...

Kiedyś zapytałam Basię czego sie uczy na tych swoich wyjazdach...a Ona tajemniczo odpowiadała, że tego sie nie da opowiedzieć. Jednak zawsze przy Niej czułam się bezpiecznie i jakos wyjątkowo dobrze.

Kiedy dowiedziałam się, że Basinek wyjechała  do INDII...zamurowałao mnie...miała wrócić po miesiącu...troche się to przedłuzyła...a nawet bardzo...

To, że uwielbiam podróże, wiecie, ale że marzę o podrózy do Indii? Tego nie mówiłam. Pobiegłam do Basi po jej powrocie, żeby dotknąc strzępka Indii, żeby poczuć zapachy, dotkąc ubrania, obejrzeć zdjęcia...choc przez chwilę byc tam ...choc malutką chwilke ...

Basia ugościła mnie słodką jak ulepek gorącą herbatą z mlekiem...pokazała Sari, cudne misterne, delikatne,..mnóstwo strojów, bizuterię z Indii i mnóstwo przypraw i inne smakołyki...nawet do domu dostałam paczuszkę indyjskiej herbaty...która o dziwo , bardzo mi smakowała, tak jakbym całe życie ją piła...

Rozmawiałyśmy długo, przy świecach, choć był środek dnia...było magicznie...i był spokój...i nadzieja, że spokój może powrócić...i do mnie...po kilku latach męki z sądami...kiedy przez kogoś straciłam pracę...kiedy tak bardzo nienawidziłam...zaczełam rozumieć...zaczełam wybaczać...i wybaczyłam...
Czy wszystkim...pewnie nie ...ale to długi proces...i trwa...ale postanowiłam być innym człowiekiem...
Pomyślałam, że przeciez świadomie nikogo nie skrzywdziłam, ale czy zawsze wiemy jakie będa skutki tego jakich wyborów dokonujemy ???
Tego nikt z nas nie wie...czasami ktos wychodzi po gazetę i ...ginie...bo dokładnie w tym momencie pędził ulicą samochód...na czerwonym śiwetle...innym razem rodzina wychodzi na spacer i giną wszyscy...z powodu pijanego kierowcy...takich przykładów, mniej i bardziej skrajnych jest mnóstwo. Czy gdybym wiedziała, że jak pojade do lasu na grzyby to wdepne w rój os ziemnych i mnie pogryzą i otrę sie o smierć, to bym nie pojechała, prawda ?  absurd....w taki sposób mysląc do niczego nie zajdziemy.

Nie bez powodu się mówi, że gorsze od porażki jest nie robienie nic, a strach zabija wszystko...
Więc trzeba zyc i cieszyc sie dzisiejszym dniem...
Kiedy byłam mała często śniła mi się wojna...samoloty zrzucałay bomby i jedna trafiała w dom..mój dom...
Budziałam się zapłakana...Babcia potem od rana łajała Dziadka, że nam takie straszne rzeczy opowiada o wojnie...ale to nie była wina Dziadka ...to były moje lęki, tylko tak się objawiały...

Więc Basia pokazała mi zapachy Indii i najważniejsza rzecz jaka zauważyłam, to ten jej uśmiech...obiecałam sobie, że tez sie kiedyś będę tak usmiechać :-)

Obmyśliłysmy wtedy wspólny plan...i bardzo sie z tego cieszyłyśmy ...

Nadszedł dzień, kiedy znowu chciałyśmy zrobić coś razem...jakis wspólny biznes...
Może to był sposób , żeby poprzebywać razem, pretekst ? Ów biznes od początku nie miał szans sie udać...ale nie poddawałyśmy się...bo chyba bardzo chciała]ysmy aby sie udał... w końcu przyszedł dzień, kiedy wiedziałysmy, że to i tak sie nie uda...

Jednak nikt nie rozpaczał, bo nam po prostu potrzebny był ten czas...pobyłyśmy razem, wiele godzin rozmów, wiele tematów...Basia nie powiedziała mi zrób to i tamto, ale ja wiedziałam, ze czas zmienic w swoim życiu wiele...

Basia leczyła moje serce...napisała mi kod uzdrawiający i ...po 8 latach ...odzyskałam głos...
To było pierwszy raz, kiedy zaczęłam dokładnie słuchać co mówi i dokładnie analaizować siebie.

Nie mówiła : OBUDŹ SIĘ, OTWÓRZ OCZY itd...ale ja własnie to słyszałam...

Chciałam coraz więcej być w Jej świecie...spokoju i ładu....i niemuszenia...

W styczniu rok temu podjęłam radykalne decyzje...byłam jak poranione zwierzę...do tego w klatce własnych lęków i troche trwało, zanim sie z niej uwolniłam...ale udało się...

Zawsze zachwycały mnie cuda przyrody...niebo i wschody i zachody słońca...tak jak interesowała mnie fizyka kwantowa i to, jak to dzisiaj już zaczynają udowadniać naukowcy, że dusza jest materią, energią...więc co się z nami dzieje kiedy umieramy ?

Sama  znam z autopsji przypadek mojej Babci, która kiedy odchodziła, przyszła do mnie i rozmawiałyśmy... pożegnała się, potem okazało się, że dokładnie kiedy spojrzałam na zegarek jak znikneła, o tej godzinie skonała...była wtedy w szpitalu 120 km ode mnie...

Innych przykładów wole nie podawać, ale sama doświadczyłam kontaktu z osobą nie żyjącą po śmierci...więc...chyba jednak nie ma co z tym walczyć...tylko przyjąc tak jak jest...

cały rok trwało moje otwieranie...i ciagle trwa...

Pod koniec roku pojechałam na NAC i ...oprócz wielu wspaniałaych mówców, poznałam kogoś, kto zmienił moje życie o 360 stopni. Ten KTOŚ , to Mistrz...trudno go z kimkolwiek porównywać, bo jest jeden , w takiej formie...
Zaczełam bardziej niz kiedykolwiek odkrywać siebie, swoje talenty i juz duzymi krokami otwierałam drzwi...

drzwi do Wszechświata....

naprawiam swoje życie...

stawiam kroki na nowo...zdarza sie, że ktos mi podcina skrzydła...ale to już zupełnie mnie nie zraża...
dalej wstaję i idę....
i z podniesiona głową...oglądam Świat...
daleko trzymam sie od ludzi tzw. niespokojnych duchem...takich którzy nie umieją słuchać, tylko sami nadają jak wystrzały z karabinu maszynowego...omijam ludzi, którzy są zazdrośni złośliwi i mściwi... bo ich rzeczywistość...nie jest moją rzeczywistością....i jak im dobrze w ich matrixie...niech tam sobie będą....bo ja nauczyłam sie nie pomagać wszystkim, tylko tym którzy proszą i tym którzy potrzebują...

Moja rzeczywistość jest dobra, spokojna...radośna :-)

Otworzyłam oczy i widzę wiele...o wiele więcej niz inni...którzy nie chcą zobaczyć...

Nowy Świat jest piękny...jest wśród wielu dobrych ludzi...bo dobro przyciąga dobro...ale to, że czasem trafi się Judasz, albo Złoczyńca...no cóż...współczuję im...i ufam , że kiedyś otworzą się na dobro...i na Wszechświat...

Czasami zamykam oczy...widzę wielokaty złote...wiruja jak w kalejdoskopie....a potem z nich ...wyłania się orzeł...a kiedy indziej...leże na polanie w lesie i ...spotykam lwa...i wcale sie go nie boję..bo strach to my, jest w nas...trzeba sie go pozbyć...

Człowiek przebudzony, to Nowy Człowiek, otwarty na nową wiedzę...dający innym, pomagający...dobry człowiek....

A Wy mysleliście, że kto to taki ? Jakiś Szaman ??? Nie wykluczone, że również. Ale przebudzonych ludzi jest coraz więcej, ludzi chcących szukać dobra i chcących pomagać...

A najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby szukac dobra w sobie...zmieniam świat , zaczynając od siebie...pracuje nad soba, nad swoją świadomością i tak daleko jak to tylko możliwe...

Nie czekajmy aż świat się zmieni... bo on się nie zmieni dla nas...zacznijmy go zmieniać od siebie...od swojego wnętrza...a wtedy będziemy sami zaskoczeni efeketami...

Moje cięzkie doświadczenia w sumie pomogły mi szybciej osiagnąć ów stan, pozwoliły mi zrozumiec wiele rzeczy....i wybaczyć...innym i sobie...i juz nie mysleć, że to ja jestem winna, temu co się stało...teraz to rozumiem...i pamiętam jak moja podświadomość podpowiadała mi, aby unikać niektórych osób, a ja nie słuchałam...teraz słucham serca i intuicji...

Życie jest takie piękne...tylko otwórz oczy szeroko zamknięte...i zacznij zmieniać siebie...tylko i aż tyle...nic więcej...











wtorek, 7 stycznia 2014

3 Królowie przybyli...więc słów kilka o obdarowywaniu....

Miało być o obdarowywaniu...taka przyszła myśl...
ale po dzisiejszym artykule na "@" wp.pl trochę mną zatrzęsło, więc pozwolicie, że odniosę się do tego.
artykułu : "http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Pani-Anna-zyje-za-6-zl-dziennie-Premiera-zaprasza-na-chleb-z-margaryna,wid,16305095,wiadomosc.html " również.

Obdarowywać trzeba umieć. To bardzo ważne, aby nie urazic osoby której coś dajemy, więc sposób w jaki to robimy jest bardzo ważny. Dla kogos , kto ma trudną sytuację, nie jest wcale łatwo po prostu coś dać.
Sama nie raz spotykam się z pytaniem: czy nie obrażę sie, lub źle nie odbiorę pomocy w postaci ubrań dla dzieci ? Oczywiście, że nie, ale sa ludzie którzy takiej pomocy by nie przyjęli.  Był moment w moim życiu, że sama prosiłam wsród znajomych o taką pomoc. Do dzisiaj cieszę się, kiedy tak jak przed świętami, koleżanka przywiozła mi ubranka dla małego po swoim starszym o rok synku, bo wiele zaoszczędziłam, albo kiedy kolega podarował ubrania, których juz nie nosi, bo zmienił rozmiar i akurat były na jednego z Synów.
Kiedy człowiek znajdzie się w trudnej sytuacji i trwa ona jakis czas, to przychodzi moment, że cieszy się z każdej rzeczy którą otrzyma i wcale to nie muszą być pieniądze. Dzieci dostały od koleżanki prezenty na święta, wiedziała, że ja nie dam rady nic kupić. Sama coś im przygotowałam, ale to były własnorecznie zrobione drobiazgi. Postarała się, wypytała ich dyskretnie i zadziałała, mieli wielką frajdę, nawet i ja dostałam ksiązkę kucharską która bardzo mi się podoba. Można więc zrobic to taktownie i ładnie.
Jednak już sytuacja, kiedy jedna z moich znajomych zaproponowała mi, że mam zrobic listę rzeczy to ona zrobi mi zakupy ? Albo, że razem pójdziemy i ona zapłaci ? Jak myslicie , czy to jest OK ?
Przecież ja tylko biedna jestem a nie ubezwłasnowolniona, ani nie rozsądna ???
Czy kupując mi 5 kg mąki i 5 kg cukru pomoże, ale czy z tego da się zrobic choćby naleśniki ? bez mleka, bez jajek ? Widzicie, chodzi o to aby pomagać tak, aby ów nie poczuł się gorzej niz czuje się w zaistaniełej sytuacji. Pisze o tym bez zażenowania i wcale nie przejmuję się co pomyślicie, bo przeszłam wszytkie etapy, nawet ten kiedy musiałam pójśc po pomoc do różnych instytucji i czytając w prasie o matce, której zabrano dzieci, bo nie miała pracy, albo o matce, której zabrano dzieci dopóki nie znajdzie pracy...oddano dzieci do rodziny zastępczej a tam...ech, przeżyłam ten strach...ale przyszedł dzień, kiedy postanowiłam, ze nawet w przytułku, ale z dziećmi...że nie pozwolę na to.
Poszłam po pomoc i, to co teraz napiszę wprowadzi was w osłupienie i będziecie w szoku, ale to nasza POLSKA Rzeczywistość:
Na dziecko w Domu Dziecka państwo płaci ok.2500zł, czasem więcej...miesięcznie
Na dziecko w Rodzinie Zastępczej państwo płaci 1000-1300zł ...zależy to od kilku czynników
na dziecko w rodzinie biologicznej jest : UWAGA : 77zł  rodzinnego i to pod kilkoma warunkami:
Zasiłek rodzinny
Zasiłek rodzinny jest świadczeniem, które ma na celu częściowe pokrycie wydatków związanych z utrzymaniem dziecka, o które ubiegać mogą się rodzice dziecka, jeden z rodziców dziecka, opiekun prawny lub opiekun faktyczny dziecka, a także osoba ucząca się.
Zasiłek wypłacany jest w cyklu miesięcznym w następujących kwotach:
  1. 77,00 zł na dziecko w wieku do ukończenia 5 roku życia;
  2. 106,00 zł na dziecko w wieku powyżej 5 roku życia do ukończenia 18 roku życia;
  3. 115,00 zł na dziecko w wieku powyżej 18 roku życia do ukończenia 24 roku życia.
Zasiłek rodzinny przyznawany jest na okres zasiłkowy trwający od 1 listopada do 31 października następnego roku kalendarzowego.
Zasiłek rodzinny przysługuje do ukończenia przez dziecko:
  1. 18 roku życia;
  2. nauki w szkole, jednak nie dłużej niż do ukończenia 21 roku życia;
  3. 24 roku życia, jeżeli kontynuuje naukę w szkole lub w szkole wyższej i legitymuje się orzeczeniem o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności.
Zasiłek rodzinny przysługuje także osobie uczącej się w szkole lub szkole wyższej, jednak nie dłużej niż do ukończenia 24 roku życia.
Zasiłek rodzinny przysługuje, jeżeli dochód na osobę w rodzinie lub dochód osoby uczącej się nie przekracza netto kwoty 539,00 zł lub 623,00 zł (w przypadku gdy w rodzinie jest dziecko legitymujące się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności).
W przypadku, gdy dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie lub dochód osoby uczącej się przekracza kwotę kryterium dochodu o kwotę niższą lub równą kwocie odpowiadającej najniższemu zasiłkowi rodzinnemu (obecnie 77,00 zł), zasiłek rodzinny przysługuje, jeżeli przysługiwał w poprzednim okresie zasiłkowym. W przypadku przekroczenia dochodu w kolejnym roku kalendarzowym zasiłek rodzinny nie przysługuje.
Prawo do dodatków do zasiłku rodzinnego przysługuje pod warunkiem, że na dziecko przysługuje zasiłek rodzinny. Dodatki nie przysługują, jeżeli nie przysługuje zasiłek rodzinny na to dziecko, choćby spełnione zostały warunki wymagane do przyznania dodatków.

ale to nie wszystko, bo jeszcze sa potrzebne dochody za rok 2012, nie 2013 i obecne, więc dopiero po 2 latach nędzy, możesz się starać o pomoc Państwa.
Dlatego w miejscach pomocy tak mało jest ludzi w trudnej sytuacji, a są tacy którzy w ten sposób znaleźli sposób na życie. podjeżdżaja dobrym autem, w ręku Iphone i przynoszą wniosek. Pewna pani w kolejce, a bo kolejki są jak za komuny, czasami o 12-13 nie ma juz numerków, otórz pewna kobieta dała mi szybka lekcję marketingu : Bo wie Pani, trzeba wszystko ukryc, ja nie pracuję, bo to bez sensu, mamy 3 dzieci , a stary w Norwegii zasuwa i jest ok, a stąd dostajemy i dodatek do mieszkania, i rodzinne na dzieci i czasem coś jeszcze i zyjemy dobrze...Kartę Rodziny Dużej niech pani sobie zrobi. Cicho odpowiedziałam, ze mam, ale że i tak nawet za 40-50% zniżki na bilety do kina czy teatru , to nie skorzystam, bo ta drugą połowe też trzeba mieć...Kobieta mi odpowiedziała: pani pracuj na czarno...tu wszyscy tak robią, wiekszość ludzi ma pracę.... oniemiałam...
dlatego czeka się 4 miesiące za decyzją, skoro takie sa kolejki i tyle wniosków...dlatego Ci co naprawde potrzebuja teraz, może na miesiąc dwa, nie otrzymają tej pomocy...dlatego, że w Polsce to stało się NORMĄ 
Pomogli przyjaciele, prawdziwi, szczerzy ...pomogli i nie poddałam się, bo z moim optymizmem , mimo że też czasami płaczę, to trudne...trudno mnie powalić...
Wstaję, ale nie dzięki tym na których głosowałam, nie dzięki Państwu za które walczył mój Pradziadek i Dziadek...nie dzięki Polsce, którą budował mój Ojciec...tylko dzięki dobrym ludziom wokół i sobie, bo w całym tym bajzlu znajduję siłę dla moich 4 Synów, aby iść, aby pokazac im, że po burzy wychodzi słońce, że mam marzenia i wszystkie zrealizuję...dla siebie i...dla nich...
Mój najstarszy SYN wczoraj dostał potwierdzenie, jest oficjalnie w Kadrze Reprezentacji Polski ( tej Polski) ,a był to dla mnie najpiękniejszy prezent wczorajszego dnia :-)
Mój kolejny Syn jest w finale Wojewódzkim z Geografii, jestem w Niego taka dumna !
Młodsi tez mają swoje pasje i osiągnięcia, ale Kajtek (12 lat) wczoraj zaskoczył mnie kompletnie: mamo, ja będę sie od początku wszystkiego uczył w twojej nowej pracy , bo chce Ci pomagać i być taki jak TY...łzy mi poleciały...
Romuś ( 5 lat) rozśmiesza mnie codziennie, otwiera mi oczy i mówi już, i usmiech , żebym cały dzień to pamietała :-)
Takie dzieci mam cudowne...i to największy dar od losu jaki dostałam. 
A Polska nas nie chce....Polska mówi o polityce prorodzinnej, a rodzina w tym kraju nic nie znaczy...bardziej dba się o zwierzęta...
I wracając do artykułu : 

co poradził Pan Premier owej Pani ???
A rozwiązanie jest proste:
1. pozbawić zasiłków tych, którzy oszukują
2. zmienić zasady ich przynawania na uczciwe wobec zaistniałej sytuacji
3. zadbać, aby rodzina mogła być razem, zadbać o matki z dziećmi i ojców z dziećmi ( samotnie wychowujących)
4. becikowe-do lamusa, to pikuś w porównaniu przy potrzebach jakie sa kiedy dziecko przyjdzie na świat, dlaczego tak wiele matek zostawia dzieci w szpitalach ????
5. sprawić, że będzie bezpiecznie, nawet jak jedno z rodziców straci pracę, to otrzyma rodzina pomoc, nie uwarunkowaną wyjawianiem nawet czy rodzina ma majątek ...
6. dzieci w domach dziecka w większości mają rodziców, tylko nie zdolnych je utrzymac, albo w Europie w pracy, są to eurosieroty, ...to tak Państwo dba o dzieci ? woli płacić 2500zł na dziecko zamiast dać część z tego matce, ojcu, aby dziecko zyło w rodzinie ????
i karać rodziców, którzy dzieci zostawiają w Domach Dziecka, bo to NIELUDZKIE !
jak bardzo zmienia się psychika dziecka....
gdyby naszym politykom chciało się czytac i uczyć , to byłoby inaczej... wystarczy przeczytać FREAKONOMIĘ i odpowiedź jest prosta...

...

Dużo mogłabym tu jeszcze przytoczyć, ale  Polska jest krajem absurdu.
Mimo tego nie wyjadę, tak jak radziła mi jedna Pani z Urzędu Skarbowego, bo jestem POLKĄ...mimo wszystko.
Miaało być o obdarowywaniu, a pewnie spodziewaliście się miłej opowieści jak nie kupować kolejnych skarpetek pod choinkę, albo laczków ?
Wybaczcie, że nie piszę o tym, bo to oczywiste...i każdy z nas wie o tym...że prezent dany od serca, to ten który zrobimy sami, może to ciepły szalik, może poduszeczka na szpilki w kształcie serduszka, może domek z piernika, ale to coś, co sami zrobimy z miłością...
Kiedy coś kupujemy, to nie ważne jest ile mamy na koncie, bo liczy się czy prezent nie będzie zobowiązujący, czy krępujący dla drugiej osoby...i czy dzieci nie dostaną kolejnej wyjącej zabawki, która popsuje najbliższe dni...myślmy o tym.
Kupując prezenty pomyślmy jednak o tych , którzy nie mają...ale nie o Sybirakach, choć mój Dziadek był w obozie na Syberii, w pierwszej kolejności, ale o sąsiadzie, sąsiadce, o koledze, koleżance, znajomym, może obok Ciebie ktoś w pracy potrzebuje pomocy... Jak często nie chcemy wiedzieć, bo tak jest łatwiej, a może ten prezent byłby cenniejszy od wszystkich innych które zrobiłeś...podarowałeś...
W Domach Dziecka w okresie przedświątecznym  dzieci dostają kartonami słodycze i inne podarki...a może weź takie dziecko do siebie na Święta, zadaj sobie troche trudu, spraw że będzie się uśmiechać i choć na kilka dni będzie w rodzinie...przytulone, utulone do snu, będzie mogło marzyć o takim szczęściu ...a Ty zrobisz coś naprawde wielkiego ....i wystarczy Ci miejsca i jedzenia w lodówce...
A może dasz prace komuś , kto ma dzieci i zadbasz w ten sposób, a nie jak z historii z ostatnich dni, gdzie tuz przed świętami zwolniono ojca rodziny i jakież tam święta były ..? Bo ktos bez serca , bo tylko ktos kto nie ma serca, mógł to zrobić.
Jest wielu starszych ludzi, może kogos takiego zaproś do swojego domu, nie tylko na święta. Taka Babcia, Dziadek, mogą okazać się bezcenną podpora dla Ciebie i Twoich dzieci...może warto kogos takiego poznać...Ci ludzie tak wiele potrafią dać : mądrości, miłości, oparcia...

Nie trzeba być bogatym aby dawać, dawać siebie...
Ja wolę dawać niż brać...a ostatnimi czasy nauczyłam się przyjmowac pomoc, co nie było łatwe...kiedyś nawet w kawiarni nie pozwalałam za siebie płacić...teraz już potrafię...
Obdarowywanie jest znacznie przyjemnijsze niż branie...wierzcie mi...i spróbujcie :-)








sobota, 4 stycznia 2014

II POZIOM

Wybaczcie...złozyła mnie grypa...teraz chwilka, kiedy lepiej sie czuję...to troche Wam poopowiadam :-)

Obiecałam historię z agencji reklamowej, będzie ich kilka, ale nie dzisiaj. Przepraszam.
W świecie, gdzie pracuje się z Klientami, a zatrudnia artystów, bo przeciez grafik kompterowy, czy specjalista do marketingu, to musi byc ktoś wrażliwy i widzieć świat nieco inaczej, aby trafic, odszukać sposób dotarcia do tego własnie targetu.
Mam kilkoro przyjaciół w tej branży, z wieloma współpracowałam...ale o tym opowiem już niebawem, a dzisiaj temat gorrrrrący... z ostatnich dni...

Bardzo poruszyła mnie ta sprawa, więc pomyslałam, że to niezły przykład.
Pozowólcie , że na koniec skomentuję, dlaczego chcę abyście poznali tę historię.

Dzisiaj rankiem , nie tak wczesnym jak zwykle, bo miałam całą noc wysoką temperaturę, kiedy weszłam na FB przeczytałam tekst jednej z bratnich dusz:

Poziom drugi 

"Dwa anioły, kobieta biegnąca do pracy, strome schody…
- Popchnij ją, popchnij!
- Ale schody strome, zabije się!
- Przytrzymam! Ubezpieczam! Tylko nogę złamie – pchaj, mówię!
- Głupi jesteś??? Przecież musi do pracy zdążyć, trzy dni z rzędu się spóźniała!
- Owszem a teraz jeszcze posiedzi dwa miesiące na zwolnieniu, a potem ją wyrzucą.
- Tak nie wolno! Co ona bez pracy zrobi? Pensję ma dobrą!
- Pchaj, mówię, potem ci wytłumaczę, pchaj!

Te same anioły, autostrada, dwie kobiety w służbowym samochodzie. Jadą za ciężarówką załadowaną belami drewna.
- Zrzucaj kłodę, nie przeciągaj!
- Taką kłodą można zabić! Przecież jak trafi czołowo w szybę to obie zginą!
- Zrzucaj, mówię, odchylę tor lotu, tylko się przestraszą.
- Po co chcesz je straszyć???
- Potem ci wytłumaczę, nie ma czasu, za zakrętem będzie bilbord: „ZWOLNIJ!!! W DOMU NA CIEBIE CZEKAJĄ!!!”, zrób tak, żeby się tam zatrzymały.
- Obie płaczą, dzwonią do domów, okrutny jesteś!!!

Kolacja firmowa.
Dwa anioły, mężczyzna z obrączką, dziewczyna.
- Niech jeszcze wypije.
- Dość! Już jest pijany! Spójrz tylko, podrywa dziewczynę!
- Nalej mu jeszcze, niech pije!
- Żona w domu czeka, dwoje dzieci… stracił kontrolę nad sobą, dziewczynę ciągnie do hotelu…
- No i dobrze, niech się zgadza!
- Zgodziła się, poszli, cholera jasna! Żona się dowie, będzie rozwód!
- Ano, będzie awantura! I o to chodziło!

Zachód słońca. Dwa anioły.

- Ale praca stresująca!
- Witaj w pracy na poziomie drugim. Tutaj uczymy przez stres. Do wczoraj miałeś praktyki na pierwszym poziomie – uczycie tam przez filmy i książki, a tutaj mamy tych, komu już książki nie pomagają. Musimy ich wytrącić z koleiny jakimś zdarzeniem, stresem, szokiem – żeby się zatrzymali na chwilę, pomyśleli.

Pierwsza kobieta będzie siedziała w domu ze złamaną nogą. Znowu zacznie szyć, a jak ją wyrzucą z pracy, to będzie miała już pięć zamówień – nawet się nie zmartwi. Kiedyś już szyła, a teraz od 10 lat odkłada swoja pasję, uważa, że musi na państwowej posadzie pracować, że socjal jest ważniejszy od harmonii i szczęścia z zajmowania się ulubionym zajęciem. A z szycia będzie miała więcej pieniędzy plus zadowolenie każdego dnia.

Z dwóch kobiet płaczących na autostradzie jedna za tydzień odejdzie z tej pracy, wróci do domu, znajdzie pracę w swoim miasteczku, tam gdzie jej rodzina, mąż, dziecko. Urodzi drugie, zacznie studiować psychologię – te kobiety współpracują z wami na pierwszym poziomie.

- A zdrada? Czy zdrada może wyjść komukolwiek na dobre? Rodzina się rozsypie!
- Rodzina? Tam już dawno nie ma rodziny! Żona zapomniała, że jest kobietą, mąż pije, kłócą się, szantażują, targują się dziećmi. To długi proces, bolesny, ale każde z nich się czegoś nauczy. Żona wróci do waszych książek, zacznie żyć dla siebie, zbuduje wspaniały związek, będzie szczęśliwa, dzieci będą dorastać w miłości, bez awantur…
- A uda się zachować rodzinę?
- Jest taka szansa.

- Co za praca!
- Przyzwyczaisz się. Ważne, ze skuteczna. Jak tylko wytrącisz człowieka z jego strefy komfortu, to się zacznie ruszać! Większość ludzi jest tak skonstruowana.
- A jak i to nie pomoże?
- To mamy jeszcze poziom trzeci – edukujemy za pomocą straty. Ale to całkiem inna historia..." Piotr Mordkowicz. Przekład I.Z.


Zaledwie skończyłam czytać zadzwonił telefon. To mój przyjaciel. Pytał, czy moge mu pomóc, bo on chciałby pomóc naszemu wspólnemu znajomemu.
Oczywiście wstępnie sie zgodziłam. Kiedy dowiedziałam sie o co chodzi...nie zmartwiłam się, nie współczułam, a zwyczajnie się wściekłam...

Nakrzyczałam na przyjaciela, że ciagle cholera pomaga ludziom, a sam potrzebuje pomocy ! Że nie można pomagac innym, dając się wykorzystywać ! że wreszcie ma pozwolić tym ludzion sięgnąć ich własnego dna, bo inaczej ciagle będą na 2 poziomie, a mogą wejść na 3 poziom !


Nie rozumiał, o czym ja mówię...


przeczytałam mu tą opowieść i wysłałam aby czytał ją tak długo, aż zrozumie, że krzywdzi wiele osób wokół siebie, myśląc że pomaga i że siebie i swoją rodzine krzywdzi najbardziej... 


a historia jest taka ;


Pan Kowalski został prezesem Firmy O. Decyzje i tak zależały od pomysłodawcy, on jednak nie chciał być prezesem. Mniejsza o to dlaczego, ale prezes O zarabiał kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Tak się złożyło, że sie zakochał, Żona , dziecko i piękny dom pod miastem.

Och jakże on nos zadzierał. Pamietam jak mi zadzwoniła jego asystentka, abym kupiła dla pana prezesa etui w kolorze białym, ze skóry do nokii 8800 gold, bo tamto się przybrudziło i wygląda nieestetycznie. Zawiozłam, bo każdy Klient to był Klient i taka prośba nie była dla mnie zbyt wygórowana, choc była fanaberią.
Pewnego dnia  firma O rozpadła się na kilka małych firm...dyrektorzy sie podzielili i to juz nie ważne ani jak sie to stało i kto sie do tego przyczynił, ale z firmy która była number ONE, nie został kamień na kamieniu...

Prezes , a własciwie były prezes firmy O nie miał widać zbyt wiele oszczędności bo natychmiast wyprowadził sie do wynajetegp mieszkania ,bo dom nadal był banku, był na kredyt.

Ludzie kiedy tracą pracę reaguja różnie. Jedni szybko sie zbierają i szukają czegoś nowego , a inni działaja taktycznie, traktuja to jak szanse na jeszcze lepsza prace, są i tacy którzy otwieraja własny biznes, ale tez i tacy co siedzą i płaczą....i spadaja po równi pochyłej... 
Co jest jeszcze gorsze od tego ?
To , że wszyscy sa winni ich sytuacji, tylko nie oni sami, to że uważaja, ze wszyscy maja im pomagac, bo oni sa biedni, to, że nie umieją się przestawić z mercedasa do malucha, bo takie sa realia. 
Objawia się to w wieloraki sposób. Mieszkają w wielkim domu , choc ich na to nie stać ( wiem jak to jest , bo wiem jak były mąż rozpaczał, że zdecydowałam sie przeprowadzic do mieszkania z domu, aby zmniejszyc koszty...a on tam miał kominek i był potrzebny, bo w nim palił...). Inny objaw to starają się życ tak, jakby się nic nie stało....a należy jak najszybciej ograniczyc koszty ( tez to wiem, bo sama to przerobiłam, jestem praktykiem).
Najgorzej jest z dziećmi, bo zmiana szkoły, przedszkola, czy brak zajęć dodatkowych, to porażka, a dzieciom to wcale nie wiele zaszkodzi o ile wogóle, bo i one ucza sie tez , ze skoro jest taka sytuacja, to trzeba to przyjąc jak jest i zaczynają z czasem ( to żmudny proces) , ale zaczynają dostrzegac inne wartości i taka sytuacja je ubogaca wbrew pozorom. Wiedzą , że ważniejsze jest być niż mieć... 
Rodzina prezesa O nie była skłonna się do niczego przestawić, a i On sam nie zrobił nic aby poprawic ich byt. Bardzo długo nie pracował, albo inaczej chodził do pracy, ale nie zarabiał. Jego Żona popadła w depresję, łącznie z wizytami u psychiatry. Od ponad roku słyszę, ze stracą daach nad  głową , bo nie płacą, ale oni zamiast starac sie zarobic, wynająć kawalerkę, to musieli mieszkać w szeregowcu z ogródkiem, bo malutki ma piaskownicę...ech...
Dzisiaj alarm, bo mają 3 dni na wyprowadzkę... zalegają ponad rok...
Wysłałam im opowieść z poziomu II.
Adam oddzwonił do mnie od razu i że może znam kogoś kto by mu pomógł , może w zamian za opiekę lub za małą opłatą....
Narzekał, że właściciel krzyczał na jego Żonę, że płakała, ze wymiotowała ze strachu, że synek płakał...pod stołem...

myślał, że będę mu współczuć...pomylił się...


zapytałam go :


-Adam, a kto jest temu winien ? Czy to nie Ty jesteś głową rodziny ? Czy to nie od ponad roku wiesz, że nie stać Cię na dom w którym mieszkasz??? Czy nie czas znaleźc pracę i zadabać o rodzinę? Czy nie czas pójść po pomoc do psychologa, bo dziecko macie i ten strach i niemoc i jemu się udziela???

Milczał....a po dłuższej chwili powiedział :
- ja mam kilka godzin, teraz każda sekunda na wagę złota...więc sorry ale muszę szukać...
- Adam, możesz biec, możesz biec szybciej, ale czy dobiegniesz do celu??? Dlaczego nie słuchasz co chcę Ci powiedzieć ? Nie dopuść, abyście weszli na 3 poziom!!!!

Wysłałam mu ta opowieść. napisałam też, że nie ma prawa własciciel ich eksmitować do 31 marca, bo mają małoletnie dziecko. Prosiłam, aby usiadł i zrobił plan jak wyjdzie z tej sytuacji krok po kroku i jak zadba o tych których kocha...


Zadzwoniłam też do mojego przyjaciela i przypomniałam, że ma zakaz pomagania komkolwiek...dopóki sam nie wstanie ...


Pomagac też trzeba umieć. Czasami litując się szkodzimy tej osobie. Człowiek, który nie ma planu, który żyje tylko obwinianiem innych , a sam jest ofiarą, stacza się w dół po równi pochyłej...


Najbardziej pomagamy , kiedy podpowiemy jak to poukładać, czasem usiądziemy i potrzymamy za rękę, albo po prostu będziemy tuż obok ( miałam tak z napisaniem pozwu, codziennie zabierałam sie do tego jak do jeża, ale poprosiłam koleżankę, aby tylko była, nic nie mówiła, siedziała, czytała książke, ale była, wtedy to napiszę ...i tak było), czasami możemy pomóc w inny sposób, jest ich wiele, to zalezy od potrzeb, ale nie jest pomocą pomoc, kiedy sami nie mamy, a finansujemy innym życie...bo nie umiemy odmówić...To jest tak jak ze zwolnieniem pracownika, czasami wyrządzamy mu przysługę, bo jest nie wydajny i nie lubi swojej pracy, a nie potrafi tego zmienić...podejmując taką decyzję dajemy mu szansę na lepsza pracę...choc na poczatku dla niego to może tak nie wyglądać...


Dzisiaj wysłałam Adamowi adresy miejsc, gdzie przyjmą go z rodziną, na kilka dni, gdyby coś się zdarzyło, ale tam go zmusza do pójścia do pracy i to szybko...wysłałam mu tez adresy kilku poradni...gdzie pomagają wyjśc z tego stanu w którym się znalazł...


Jutro zadzwonię i zapytam jak sobie poradził...ale to wszystko...On musi to przeżyć sam...bo to jego życie ...


Rozmawiałam z Nim kilka miesięcy temu i kiedy pytałam go jak ma zamiar poradzic sobie z tą sytuacją, to odpowiedział, ze uratuje go spadek albo wygrana w totolotka... i nadal nic się nie zmieniło...


Z jednej strony jest mi go żal i całej rodziny...dobrze wiem jak jest ciężko kiedy nie ma na chleb...kiedy człowiek wyprzedaje z domu wszystko po kolei...za grosiki, ale z drugiej strony jak nie sięgną tego to nie wstaną...


Ja od października mam plan i krok po kroku go realizuję, nie poddaję się w sądzie, stawiam czoła przeciwnościom. Moje dzieci zrozumiały, że nie ma na nowe ubrania, ale chodza ubrane, nie ma na szynkę codziennie czy kotlety, ale nie chodzą głodne...to nie przeszkadza im dobrze się uczyć, mieć osiagnieścia w sporcie itd...bo to wszystko zależy tylko od ich chęci i determinacji do tego, aby coś osiagnąć.

jak to mój Bartek powiedział: mamo, ja będę lekarzem, bo zawsze będę bogaty i wybuduję Ci dom w górach ...
Ma chłopak cel. Kubuś chce byc Mistrzem olimpijskim i codzinnie 4 godziny treningu, bo ma cel jasny i wiem, ze nic go przed tym nie zatrzyma...nie ma na mięso codziennie, a On musi jeśc dużo białka, to uzupełnia to innym białkiem, serami, jajkami i wieczorem gotuje dla siebie posiłek na kolejny dzień.

Wszystko inne jest ważniejsze niż to czy ma się luksusy, ogromny dom i extra auto...bo niestety bardzo często tam gdzie to jest, nie ma miłości, bliskości, zaufania, ludzie żyją w jednym domu, a nic o sobie nie wiedzą... żyją obok...


Pomagajmy innym, ale pomagać też trzeba umieć...

















środa, 1 stycznia 2014

przykłady z życia wzięte...dzisiaj bank

Piotr, dobry człowiek, dobry, bo znam go ponad 20 lat.
Wieloma rzeczami sie w życiu zajmował. Nigdy nie bał sie cięzkiej pracy. Swego czasu na studiach i nawet później , były miesiące kiedy wyjeżdżał do pracy za granicę. Tam mył naczynia, smażył pizzę, a nawet był kierownikiem restauracji.
W Polsce, pracował w kilku firmach aż na dłużej osiadł w banku. Tam szybko zauważono , że jest pracowity i rzetelny i ma tzw. kręgosłup moralny.

Do tego Rodzina wspaniała, piękna Żona, 3 dzieci, dom i ogród. Słowem jakby wszystko tak, jak wielu z nas by marzyło.

W banku awansował, zajmował się Klientami tzw. VIP, obsługiwał ich konta, kredyty, słowem dbał o ich pieniędze.
Po kilku latach został dyrektorem placówki z porządną pensją.
Wydawać by się mogło, że wszystko jak z bajki, ale...

W owym banku działy sie różne rzeczy, ale On jakby zawsze stał z boku. Nie wychylał się, pracował sumiennie i oczekiwał za to swojego wynagrodzenia. Oczywiście na dom wział kredyt, bo kto dzisiaj może kupić dom za gotówkę ? Do tego leasing na auta dla siebie i Żony, bo przecież mieszkając za Poznaniem trzeba jakoś dojeżdżać...

Aż pewnego dnia...w banku pojawiła się ONA, nowa dyrektorka oddziałów.
Przyszła i w 2 tygodnie wszyscy zrozumieli, że ...będzie się działo..., że spokój i stabilizacja to przeszłość, że nic w tym Kraju nie może być pewne...zaczęły się zwolnienia.
Piotr po kilku tygodniach kiedy przyszedł do pracy, w drzwiach zastał "zespół porządkujący" , który wręczył mu kartonik i kazał przy nich zabrać rzeczy osobiste z biurka.
Nie rozumiał, tylko szum w uszach wtedy czuł ( wiem bo długo potem rozmawialiśmy), i jedna myśl: jak ja teraz rodzinę utrzymam? Co z domem na kredyt?

Dostał wypowiedzenie 3 miesięczne bez prawa wykonywania pracy...do tego dyscyplinarne...

O Bogowie...to jak znajdzie pracę ???

Kiedy ochłonał poszedł do prawników i napisali pozew. Miał jeszcze z czego zapłacić. Był niewinny i powód który był w wypowiedzeniu był absurdalny, czyli taki np. że nosił różowy krawat, a takiego koloru nie lubi ONA, czyli nowa dyrektorka.
Tak się niszczy ludzi...

Po roku wygrał sprawę. Do tego czasu walczył z rosnącymi długami, do dzisiaj walczy...
Tylko co z tego , że wygrał, a nawet co z tego że ONA wyleciała i już dawno nie pracuje w tym banku, co z tego???

Człowiek okaleczony, obserwuję i widzę , jak nie ma odwagi iść do pracy u kogoś, a u siebie w swojej firmie otoczył się ludźmi , którzy nie ciągną go do góry...
Rodzinę utrzymuje Żona, która zmieniła zawód i została handlowcem....podobnie jak ja, bo z pensji nauczyciela rodziny nie utrzymam...

Tak działają korporacje, wysyłają tzw. CZYŚCICIELKĘ, BO ONA, tym właśnie była i na wiele lat , a czasem na zawsze, niszczą czyjeś marzenia, plany i nie rzadko Rodzinę.

Jutro kolejna historia grafika komputerowego pracujacego dla odmiany w małej rodzinnej firmie....i o tym jak owa " rodzina" dbała o ludzi ...


Czy Szefami powinni zostawiać ludzie bez skrupułów, zasad ? Ktos kto nie ma rodziny i nic do stracenia?

Pomyślcie....bo ja myśle, że nie....to tak jak nie powinni pisać książek o dzieciach, Ci co ich nie mają sami....

Bo teoria musi iść w parze z praktyką i doświadczeniem...

A ONA  gdyby przeszła uczciwie wszystkie szczeble kariery i pomyślała, choć chwilę jaki los czeka ludzi, których zwalnia, też była by pewnie inaczej postąpiła...

a może nie ?


NOWY ROK 2014

Witajcie Kochani :-)

Witajcie w Nowym Roku :-) w dobrym Roku :-)

Czy mapy marzeń zrobione ???

Nie jestem fachowcem od tego, ale na pewno mogę kogoś polecić, kto na tym się zna :-)
Moja mapa marzeń jest zrobiona ze zdjęć z internetu złożonych, wklejonych i z tego jest jeden Collage :-)
polecam, to mega fajna zabawa, a dzisiaj jest Nowy Rok :-)

Programujcie swoje szczęście :-)

U mnie Sylwester spokojnie, Piccolo było głównym trunkiem :-)
Kubuś był na imprezie, zresztą jeszcze baluje, ale to prywatka, pewnie teraz śpią :-)
A moje Młodsze Skarby zadowolone zimnymi ogniami witały Nowy Rok :-)
Mały miał czapeczkę i serpentyny i baloniki i rurę z FORSĄ , same 200zł, wylecaiłao tego , całe mnóstwo :-)
dzisiaj pozbierał to i otworzył sklep z zabawkami, a my mamy płacić, ale "plawdziwymi mamo"...tak, mały Misiaczek :-)

Słońce pięknie świeci w okno ...piękny dzień się zapowiada :-)

Dostałam wczoraj wspaniałe życzenia i tyle dobrych myśli, tyle cudnych życzeń , dziękuję :-)




***





***


Moi mili czytelnicy :-) dziękuję Wam, że Jesteście i za wszystko co od was dostaję. Dziękuję za komentarze i wybaczcie, że muszą być moderowane, ale w dzisiejszym świecie nie brakuje wariatów.

Dzisiaj dostałam cudne życzenia w postaci Walca Straussa :-) bajka :-)

Niebawem napiszę Wam o tym jak w innych Firmach traktuje się ludzi i jak korporacyjne nawyki wpływają na życie ludzi...nawet w małych agencjach liczącyh kilka osób zatrudnionych, w małych rodzinnych biznesach...Dostaję od Was mnóstwo historii. Są to kolejne przykłady tego, jak nieodpowiedni ludzie zostają szefami i jak innych ludzi źle traktują...czas coś z tym zrobić ...


Pozdrawiam Was serdecznie i słonecznie :-)

Laurka