fb

niedziela, 29 marca 2015

miłość ...dobra czy dobra ???

Miłość...

uczucie piękne i wyjątkowe...tak wielu o nim pisze...mówi...doświadcza go...
chyba każdy z nas chciałaby być kochanym...
Tylko dlaczego kiedy się pojawi, to jej nie zauważamy...albo lekceważymy, albo zwyczajnie jesteśmy obojętni ?
Czasami owszem...trafia amor w serce....i kwitnie...ale tylko czasami...

Dlaczego nie zawsze ?

Są różne etapy miłości....dojrzewania do niej...budzenia naszej świadomości do przeżywania uczuć wyższych...tak... budzenia....

dziwisz się, że to piszę ?

hmm...Wiesz jak wielu ludzi nie wie co to empatia ?
a co dopiero wrażliwość, czułość...bliskość....

a nawet jeśli wiedzą, to boją się tego...bo :

- bo ktoś ich zranił !
- bo ktoś im powiedział , że nie potrafią !
- bo ktoś ich skrzywdził mówiąc: przytłoczyłeś mnie miłością !
- bo ktoś chce mieć rodzinę w tej chwili, a nie za kilka lat....
- bo ktoś wyśmiewał ich uczucia !
....

- albo zwyczajnie powiedział: wypierdalaj z mojego życia !
i nie wiedzą dlaczego ...

Zawsze , kiedy w grę wchodzą emocje myśl...
sposób w jaki się rozstajemy z kimś jest bardzo ważny.
Bo dla tej drugiej osoby to coś, co zaważy na całym życiu....
Potem takie osoby innych ranią...i sobie dokładają...pozycja ofiary...tylko po co ?????

pytam się po co to wszystko ????

czy nie lepiej....być zwyczajnie szczęśliwym ???

tak po prostu ...

Nie wiesz ile dni przed Tobą....no prawie każdy nie wie...moja Babcia wiedziała ...i tak nikt z nas nie wierzył....ale dotrzymała słowa...hmm...zawsze ją za to podziwiałam...za konsekwencję....nawet i w tej sprawie....

Ale większość z nas nie wie...ile dni ma przed sobą...a więc starajmy się żyć szczęśliwie...w równowadze...między pracą...duchowością... emocjami...i umysłem...

TO BARDZO WAŻNE:

  HARMONIA ...RÓWNOWAGA ... SPOKÓJ

ale też trudne....nie łatwa to droga....

kiedy tego nie złapiesz...nie zobaczysz kiedy miłość zagląda Ci w Oczy ...nie zobaczysz nawet jak będzie stała na przeciwko...

i pójdzie...pójdzie dalej...i kogoś innego uszczęśliwi ....a Ty dalej będziesz biadolił...że nikt Ciebie nie kocha...że jesteś Taki biedny..nieszczęśliwy...
i rzucisz się w wir pracy !!!!

zajebisty pomysł....hmmm...

tylko czy o to w życiu chodzi ???

rozejrzyj się...
czy kiedy kochasz i jesteś kochany ....to świat nie wydaje się piękniejszy ?
Czy wtedy nie jest tak, że zauważasz piękno we wszystkim ?
że cieszą Cię młode listki ?
i biedronki na trawie ???

To zacznij od siebie !!!

napraw relacje ze sobą!
odetnij się od przeszłości i wybacz wreszcie...nie katuj się wspomnieniami i nie zapisuj ich...tylko wyrzuć....nie wracaj ...staraj się zapomnieć....

i wybacz innym ....wszystko...widać nie umieli inaczej i nie mogli....
tak zrobili i koniec !

i wybacz najważniejszej osobie : spójrz w lustro ! wybacz sobie !

i zacznij siebie kochać ...

zobacz w sobie wszystkie wartości...zobacz w sobie ogromną miłość...zobacz i wyjmij z siebie siłę !
i zacznij żyć ! zdrowy !

bo wszystkie choroby biorą się z głowy...z naszego umysłu...
każdy nasz narząd odpowiada za coś...co siedzi w nim tak bardzo ....

pomyśl, dlaczego Ciebie coś boli ? dlaczego Masz chore coś w sobie ?
Nie ja to odkryłam...że od naszego stanu umysłu zależy nasze zdrowie.
To Psychosomatyka....
Skoro ludzie wychodzą z nowotworów ...zmieniając myślenie i starając się być szczęśliwymi ludźmi...bo na początku to są starania...potem przychodzi prawdziwe szczęście...
i można ...można być zdrowym....

poznałam ostatnio wiele osób...które kiedy zmieniły myślenie...stały się szczęśliwe....wyzdrowiały...

to jest możliwie...skoro na 46 % społeczeństwa działa placebo....

więc dlaczego sami siebie ograniczamy.....???

dlaczego boimy się uczuć ! ?

dlaczego wolimy być nieszczęśliwi ?

Ostatnio Ktoś , kto jest dla mnie autorytetem podsunął mi informację o TOTALNEJ BIOLOGII

i szok...na każdy rodzaj stresu nasz organizm reaguje chorobą konkretnego narządu ....

Czy już bardziej dobitnie można pokazać, że nie warto się smucić ? rozpamiętywać przeszłości ?
żyć w matrixie ograniczeń ?

Czy nie lepiej być szczęśliwym...uśmiechniętym człowiekiem ?????????


jasne do cholery że lepiej !!!!!!!!!!!

to czy MIŁOŚĆ to najpiękniejsze uczucie i czy należy się jej poddać, gdy przyjdzie ???

TAK TAK TAK

i wiem , że nie jest łatwo...kiedy mamy przykre doświadczenia....ale ile dojrzałości i piękna może nas spotkać ???

wczoraj Ktoś bardzo mi bliski powiedział: Laura, czy to nie cudowne ? Znam Cię od dziecka. Widziałam i wiem co przeszłaś. A teraz siedzimy w restauracji...spotkałyśmy się u tego samego Mistrza...i rozmawiamy jak kumpelki choć jest między nami spora różnica wieku ?
Jestem na Ciebie zła czytając drugi raz twoją książkę, że dałaś się tyle razy oszukać....tak bym chciała Cie otoczyć miłością ...i chronić...

( miałam łzy w oczach, ech to zawsze ja jestem jak kwoka...otaczam ...chronię i dbam...może kiedyś i ktoś zadba o mnie...rozmarzyłam się na chwilę)

To piękne ...
To cudowne po latach tak się spotkać....

i czuć i rozumieć tak podobnie...

ale jak z tego była dla mnie lekcja ?

było ich kilka :

czas nie stoi w miejscu
zawsze można zacząć od nowa
każdy zasługuje aby kochać i być otoczony miłością ....ja również


jutro nie da się przeżyć wczoraj....


więc....kochajmy...kiedy miłość zapuka do naszych drzwi....
obdarzajmy uważnie tym uczuciem innych...

kiedy widzimy, że to tylko w jedną stronę działa...to zamknijmy ten rozdział....nie krzywdźmy siebie sami....ale nie dowalajmy tej drugiej stronie...bo to nie potrzebne...

nikogo nie da się zmusić do miłości....

i w kolejnym dniu...bądźmy dla siebie dobrzy....kochajmy siebie....

i prośmy wszechświat o TE OCZY w których rozpłyniemy się w miłości....

taki wiersz napisałam dzisiaj :

zatopiłam się
w oceanie Twoich oczu...
w zieloności
Portugalskiej wody...
rozpłynęłam się
szmaragdowym
ciepłem ...
bezgranicznych
uczuć...
...
moich....

napisałam ...bo tak czuję....

ale dzisiaj też podjęłam decyzję...

KOCHAM ŻYCIE I LUDZI ....

i nigdy nie zamierzam być ofiarą....już nigdy....


więc robię wszystko, aby być szczęśliwa :-)

i zaczynam od małych rzeczy....

ciasto dla dzieci...obiadek niedzielny...spacer a potem spotkam się z moimi czytelnikami....

a wieczorem obejrzę film polecony przez Przyjaciela...i będę szczęśliwa...

bo ten stan uwielbiam....

szczęśliwa ze sobą...w moim sercu...znowu....


i Tobie tego samego życzę :-)


Miłość jest wszędzie...tylko starajmy się ją dostrzec i jeszcze jedno jedno ważne:

jeśli ktoś Ci powie, że za dużo miłości masz w sobie, albo za bardzo ja okazujesz....

to tak nie jest !

To ta osoba blokuje siebie...nie umie być szczęśliwa...woli cierpieć....
nie daj sobie tego wmówić !
Ty jesteś miłością...i obdarzaj tym uczuciem uważnie....

a kiedy widzisz, że walisz głową w mur....odpuść....

niektórzy wolą siedzieć za swoim murem....i trzeba ich zostawić....

czasem zdarza im się uwolnić....a czasem za nim giną....

tylko to ich wybór ...ich życie....

nikogo nie uszczęśliwisz na siłę...

ja wybrałam wolność...miłość...spokój...empatię i kiedy kocham to cały Świat to widzi i czuje....

i taka jestem :-)

miejmy więc piękną niedzielę...

ja dzisiaj postanowiłam przytulić co najmniej 10 osób....i to zrobię :-)

polecam...to działa :-)

i nie zamykam się na miłość..........


i polecam film : SEKS W MIEŚCIE...

niektórzy musza cierpieć...albo widzieć u innych łzy , żeby być szczęśliwi....
innych kręcą kłótnie....a potem godzenie w łóżku....słabe...

a jeszcze są i tacy co na koniec mówią, że zawsze było im źle...a zapomnieli jak było wiele lat cudownie....


tylko po co ????????

wybaczcie emocje....

ale fajnie byłoby gdyby Ktoś się czasem zastanowił....

i nie oceniajmy ....jak nie weszliśmy w czyjeś buty.....



i to już tyle na dzisiaj w tym temacie.....

miłych przemyśleń.....






piątek, 27 marca 2015

The Way Ahead....moimi oczami....

emocje...emocje...emocje...

emocje ...emocje ...emocje...

...

Towarzyszą nam całe życie.

Od tego jakie są zależy wszystko. Stres i ból ...cierpienie ...strach ...sprawiają, że chorujemy...prędzej lub później. Ale czy ich możemy uniknąć ?  W niektórych sytuacjach owszem, ale nie zawsze.
czasami pojawiają się w naszym życiu po to, aby otworzyć nam oczy, że czas na zmiany. Czasami mamy sobie uzmysłowić wielkość naszych uczuć. A kiedy indziej niestety sami je do swojego życia zapraszamy...
tak tak...sami to robimy...bo np. lubimy cierpieć...a lubimy bo znamy ten stan bardzo dobrze i lubimy pozycję ofiary... i nie zdajemy sobie z tego sprawy...jak już zdasz sobie sprawę...to ogromny krok do przodu.....
O tym jak się z tego uwolnić...i jak być szczęśliwym człowiekiem, pisałam wielokrotnie. 
Dzisiaj chcę napisać o miłości, ale w zupełnie inny sposób.
Dzisiaj będę malować obrazami 

...tak...zaskoczony ? 

Przecież mnie już trochę znasz i Wiesz , że uwielbiam niespodzianki :-) 
robić innym ale i sama ich doświadczać :-) 

więc co tak naprawdę chcę Tobie dzisiaj pokazać ?

chcę pokazać "The Way Ahead " moimi oczami ...i moim sercem...

zero krytyki i zero oceniania...

myślisz, że to będzie nudne ? ??

nie będzie :-)

no to ruszamy !

19 marca 2015...dla mnie rozpoczął się nowy rozdział w życiu...

wieczorem wzięłam do ręki swoją pierwszą w życiu książkę ....były łzy wzruszenia...trudne do opanowania....



spałam z książką przy policzku...pachniała farbą i nie tylko...pachniała Nowym Życiem...

Byli ze mną w tych chwilach moi Przyjaciele....dziękuję ...to było bardzo ważne...dla mnie ...dziękuję  :-) 

chwile smutku, kiedy ktoś Cię wspiera i te szczęśliwe, kiedy Ktoś jest u Twego boku...zapamiętujemy najbardziej....na całe życie....

20 marca 2015 roku ....Anthony Robbins w Polsce...pierwszy raz....

podniecenie sięga zenitu...

uwielbiam obserwować ludzi...i to co widziałam w ich oczach...to był ogromny blask...u niektórych niepewność..a nawet czasem strach...co to będzie...ale taki bardzo strach przed nieznanym...
szli ...niepewni...czasem zmieszani...ale większość była szczęśliwa i uśmiechnięta i oczy krzyczały :

UDAŁO SIĘ ! JESTEM TUTAJ ! UDAŁO SIĘ TUTAJ PRZYBYĆ ! ZDOBYĆ BILET ! 

energia rosła...już na sali obok...ludzie pili kawę , ale jakoś tak inaczej...w oczekiwaniu na spotkanie z Mistrzem...

Na sali głównej energia była już dzień wcześniej...zanim się pojawili wszyscy...był jakiś taki blask i cudowny powiew Sukcesu...
była magia...nie umiałam się jej oprzeć....

i wreszcie jest ...pojawił się Olbrzymi Człowiek ...

pisze tak specjalnie...bo to nie tylko wielkość naturalna ...ale i Wielki Mentor ...

serca biły jak oszalałe...

to co działo się w ciągu całego dnia...to była magia....to była inna podprzestrzeń podprzestrzeni...w innym wymiarze....coś co nawet trudno opisać słowami...to było jak lot orła...ponad szczytami...
niby widzisz wszystko...takie oczywiste dla Ciebie...znasz to...a jednak widzisz jakby jaśniej...tak jakby ktoś zdjął zasłonę...jakbyś był bliżej...

energia była tak ogromna, że wychodziłam...nie dawałam rady....
moja wrażliwość i percepcja nie wytrzymywały...serce biło jak oszalałe...i do tego muzyka....
którą czuję każdym włosem na głowie...każdą komórką...wychodziłam złapać wiatr...pooddychać ....
i myślałam :
Boże ...to się dzieje naprawdę...

Widziałam oczy ludzi...zakłopotane...nie spodziewali się aż tyle...rozmawiałam z nimi...byli wstrząśnięci...inni mieli w oczach tak wiele miłości i zrozumienia dla wielkości jaką zobaczyli...
i byli też nieliczni niezadowoleni... malkontenci ...ale Ci są zawsze w każdej grupie ludzi...

jeden z nich krzyczał: co to za szaleńcy !
podeszłam do niego i zapytałam : czego Pan nie rozumie ? 
on: krzyczą i ta muzyka ....
ja: proszę dać sobie szansę...skoro już Pan tutaj przyszedł...niech popatrzy Pan na to jak na film...z boku...i postara się jak najwięcej zrozumieć dla siebie...proszę...ma Pan jedyną taką szansę w życiu, tego filmu nikt nigdzie nie zagra drugi raz....

zmieszany wrócił na salę...

potem widziałam go na obiedzie...uśmiechnął się do mnie :-) ...odpowiedziałam uśmiechem...

dla mnie ten dzień był jeszcze dodatkowo szczególny...zaistniałam jako autor :-) wreszcie ...

jakie to uczucie ?

cudowne...to tak jakbyś wszedł na Połoninę Wetlińską ze strony Smereka ...z bolącym kolanem i z ogromnym plecakiem...ale jesteś tam...wyciągasz wodę i ...pierwszy łyk...jest tak cudowny...woda rozpływa się w Twoim ciele....niesamowite uczucie....i widzisz góry ...jeszcze wyższe szczyty....ale jesteś tam...i nie sam...są Twoi Przyjaciele...

opalałam się w słońcu tego dnia...
zainteresowanie książką przeszło moje oczekiwania...i mówiłam do ludzi...i coraz więcej i więcej ich było...jak w lesie pośród moich drzew...stałam i mówiłam...o miłości do ludzi...do życia...do siebie...i trudnej drodze ....



i moje wizytówki : Laura Kozowska pisarka

to był cudowny dzień ...i nigdy go nie zapomnę...
Przyszli też moi przyjaciele i Oni są znani i Wielcy...a jednak przyszli do mnie...przytulili...pogratulowali ...to jest miarą wielkości człowieka...podać rękę komuś ...kto wstaje i wchodzi na drogę, którą podążają...
oto kilku z nich :
 Mariusz Szuba
Oluś Sienkiewicz

i Kubuś Bączek...niedawno poznany...do tej pory jestem pod ogromnym wrażeniem....



Mijał pierwszy dzień...w każdej wolnej chwili wchodziłam na salę główną...moje myśli były jak ptaki...frunęły w mojej głowie...albo jeszcze lepiej...były jak nuty na pięciolinii...wędrujące w mojej głowie...płynęły jak muzyka....czasami były jak muzyka Chopina...mocna ..głośna..i doniosła...a czasami jakby Czajkowski ...delikatnie sunęłam w myślach...
Momentami najbardziej przypominała JM Jarra....
i chciało mi się śpiewać...wspaniałe to było uczucie....

wróciłam do domu ...nie miałam siły nawet rozmawiać z moimi Gośćmi...trochę ich było na noc...
Cudni...oni też milczeli...chyba wszyscy mieliśmy podobnie...

21 marca 2015 ...nigdy tego dnia nie zapomnę....

na sali głównej procesy...każdy pracował ze sobą...
znowu wróciła przeszłość...pisałam i układałam plan...
Co ja z kogo ile mam ???
Co dałam moim dzieciom...z tego..nieświadomie...a co świadomie....???

był ogień...był moment kiedy moje serce rozsypało się na tysiące kawałków...i składałam je wszystkie jak puzzle..wyszłam...usiadłam na murku...nie mogłam opanować łez...i nie ja jedna tak miałam...widziałam na sali jak reagowali ludzie...
trudne to były chwile...

potem znowu ogień...i czerwień fioletu...że już bardziej czerwona być nie może....
Jeden Człowiek...słowami...umiał poruszyć tyle serc...

więc da się ! 
dla mnie to była mega wiadomość !
kolejny raz się o tym przekonałam....

a na moim stoisku z książką....były łzy łzy łzy....
łzy szczęścia....
nawet mam nagrany film ...ale tutaj kilka fotografii:




dziękuję....to za małe słowo.................................

i ja miałam swoje kilka minut ...których zupełnie się nie spodziewałam ...

nie miałam siły wrócić do domu...ze zmęczenia i wrażeń....
i...podobała mi się moja nowa sytuacja: Pisarka....

ech Basia i Łukasz...dali mi tak ogromną szansę...mogłam tam być...rozmawiać z ludźmi...podpisywać moje książki...

dziękuję :-)

22.03.2015 ...dzień inny od poprzednich....

tego dnia było 6 Wielkich...
myślałam o tym jak opisać Ich wykłady....może kolorami ? albo obrazami znanych Artystów ? 
a może muzyką ??? 
Bez problemu dobrałabym odpowiednią...

Każdy z Nich miał zadanie...misję...każdy je wypełnił...
dla każdego z nas co innego było ważne i każdy co innego wyniósł...
Dla jednych magiczna sprzedaż na  najwyższym poziomie w wykonaniu Andy Harringtona była potrzebna, dla Innych pierwsze w życiu wystąpienie na tak dużej scenie Kuby Rajkiewicza, bo pokazał że można...Inni przyszli po energetycznego Mateusza Grzesiaka i tym razem głośno wyrażoną Polskość o którą mało kto się dziś upomina, bo stała się nie modna...Byli też i tacy jak ja, którzy kochają spokój i równowagę i konkretne przykłady, a tutaj były z łamania barier, które pokazał Mariusz Szuba ... spokojny i konkretny wykład Pawła Danielewskiego, gdzie podał konkretne przykłady....i ciągle obserwuję jak bardzo idzie do przodu...i na koniec Paweł Jan Mróz, mój Mistrz ...był ogień...ogień który znam...widziałam jak zapalił młodych...którzy Go widzieli pierwszy raz....

i na koniec Łukasz Milewski ....Człowiek Wielkiego Formatu....wzruszenie...było tak ogromne, że gdyby nie ochrona...myślę, że nie tylko ja tak miałam...widziałam łzy w oczach wszystkich na sali...
łzy ...że to już koniec...ale też łzy... że się udało...że się udało Łukaszowi i Basi ...Ona zawsze skromna...z boku...drobna wspaniała Kobieta...wiem co mówię..poznałam Jej Córkę Martę...to jak się o Mamie wyrażała, świadczy i wielkości Obu...cudowni ludzie...kilka dni przed widziałam jak ciężko pracowali na zapleczu...jak ogromny podziw i szacunek mają do Nich Ich Pracownicy...jaka wspaniała jest energia w tym zespole...cudowne to było i za możliwość bycia tam chociaż chwilkę...dziękuję...
Łukasz...nie krył wzruszenia...i to też było piękne...zdobył swój Everest ...15 lat na to pracował....
Kiedy o tym mówił, zrozumiałam swoją misję....On pomógł mi...zaistnieć...tym samym wstać...tak jak kiedyś Ktoś inny zmienił Jego życie....a Był to Anthony Robbins...
teraz ja będę pomagać innym wstawać...będę krzyczeć tak aby usłyszeli :

wstań !!!!!!!!!!!!!
wstań człowieku !!!!!!!!!!!!!!

NIE MA TAKIEGO BAGNA Z KTÓREGO NIE DA SIĘ WYJŚĆ !!!!!

bo skoro ja wychodzę....i wyjdę....to TY też Możesz !!!!!!!!!!!!!!!!!

....

wyszłam z sali...przytulona przez wielu nieznanych mi ludzi....


dzień był pełen wrażeń....
 ja już wprawiona w roli autora....

udzieliłam nawet wywiadu...i nastał wieczór....

kiedy kurz opadł...poszłam znowu na główną salę...jak dzień przed i....płakałam....

nie że to już koniec....nie że pusta sala....nie że ....ach mogłabym zaleźć więcej powodów....


płakałam ze szczęścia....że te 3 dni zmieniły tak wiele w życiu tak wielu....

i teraz od każdego z nas zależy co dalej z tym zrobi....

czy kiedy spadnie energia, to dalej będzie żył tak jak dotąd...czy odważy się żyć inaczej....lepiej...godniej....

to teraz się zastanów :

Tyle dostałeś narzędzi ???

co dotąd z nimi zrobiłeś ?

zmieniłeś choć jeden nawyk ?

wyznaczyłeś choć jeden cel ?

wybaczyłeś może choć jednej osobie...albo sobie choćby...najważniejszemu człowiekowi na ziemi dla Ciebie ????

Poznałeś tyle sposobów działania..tyle przykładów....

co z tym zrobisz ???????


dla mnie te 3 dni zmieniły tak wiele w moim życiu....

i idę do przodu....

i mimo, że jeszcze to nie był mój Everest...tylko łagodna góra na Połoninach...ale weszłam...

i wiesz co ???


widok jest cudowny :-)

wiem też, czego mi brakuje...jakiego wsparcia....i proszę o nie...szukam....

Otwórz oczy  i zrób pierwszy krok ! a potem drugi ! i trzeci !

to nie boli....

nie przekonasz się...zanim nie spróbujesz.....


trzymam kciuki :-) za każdego z Was :-)


The Way Ahead......


wtorek, 17 marca 2015

komunikacja ... doświadczenie ...jak pozbyć się błota na butach ....

Wbrew temu od czego zaczęłam napiszę dzisiaj o książce ...ale inaczej niż się spodziewacie...

Mój Mistrz ostatnio powiedział na wykładzie : " ... idź na swój Everest teraz , dzisiaj...nie odkładaj niczego na jutro ...zobacz...pewna dziewczyna z sali...wzięła i pierdolnęła książkę w kilka miesięcy ..."
hmm...pomyślałam...tak..to prawda....nawet dwie ...ale...

ale dzisiaj w nocy zdałam sobie sprawę z kilku rzeczy...tak bardzo....

bo żeby napisać tą książkę musiałam przeżyć całe swoje życie...i to dokładnie w taki , a nie inny sposób...doświadczyć tego wszystkiego, czego doświadczyłam i być dzisiaj tu gdzie jestem....

Poznaję ostatnio wielu ludzi ...i obserwuję i nie lubię nie wiedzieć...

A tak się stało, że z kilkoma osobami mam problem z komunikacją...i szukałam odpowiedzi :
DLACZEGO ?

Ok...powodów można szukać, ale jest jeden najważniejszy : DOŚWIADCZENIE

Jak dostaniesz po dupie wiele razy w biznesie...zaczynasz być nie tylko ostrożnym, ale kiedy tylko jakakolwiek sytuacja przypomina Ci znaną...pojawia się strach...
Jak trudno zaufać...jak trudno posłuchać nawet dobrych rad....jak trudno uwierzyć, że Ktoś chce dobrze dla Ciebie...

Podobnie jest z uczuciem...pokochasz wcale nie mniej niż kiedykolwiek, ale kiedy ktoś zawiódł kiedyś Twoje zaufanie , kiedy wykorzystał Twoją dobroć, kiedy "na zawsze " okazało się pustymi słowami....tak trudno zaufać...ponownie...

I co z tego, że wyjdziesz z bagna...jak nie wiesz jak się pozbyć błota na butach....a będzie Ci ono przypominało o Twojej przeszłości ?

jest na to recepta....zmienić nawyk...i uczyć swój umysł pozytywnego myślenia....to bardzo trudne, kiedy pamiętasz jak dupa boli...bardzo...

ja od dzisiaj zakładam bransoletkę...i kiedy włączy mi się żandarm doświadczenia...strzałka po łapkach....czyli na drugą rękę przekładam...tak oduczyłam się musieć...teraz CHCĘ...

i poszukam jeszcze kilku innych sposobów....


zaprogramuję podświadomość..to już umiem... napiszę dobre afirmacje i porozwieszam...
i zrobię wszystko, aby moja przeszłość nie zatruwała mi TU i TERAZ....

bo zobaczyłam wczoraj bardzo wyraźnie....że tak było momentami...

i umiem to nazwać i chcę Wam opowiedzieć...

bo każdy z nas ma takie SPOTKANIA ZE SOBĄ

każdy...

tylko czasem nie zauważamy...


ja wczoraj napisałam wiersz :

Ta
Chwila
Już
Była
To 
Drzewo
Ta
Ławka
I
Ta
Huśtawka
...
Tylko
Tego
Promienia
Miłości
Nie
Było
Wczoraj
...

Jest
Dzisiaj
...

Dziękuję.



dzisiaj już kończę ...napiszę wieczorem...teraz lecę załatwiać różne sprawy....a TY ?

zastanów się :

Ile razy coś postrzegasz własnie w taki a nie inny sposób ? 
I dlaczego tak właśnie jest ?

i pracujmy nad tym....bo czasem możemy wiele stracić....

i ten post jest o książce mojej ale inaczej....w niej pokazuję swoje doświadczenia, ale Ty sam z nich weźmiesz ile zechcesz....

a może to będzie kolejna przeczytana opowieść....nie sądzę :-) wiem, że nie będzie...


Przepiękny dzień przed nami....


Ja Ruszam ...a TY ?

sobota, 7 marca 2015

O czym jest moja książka ?

Pytasz mnie : o czym jest Twoja książka Laura ?

Książka jest o mnie.
Książka jest o dziewczynce ...dziewczynie ...kobiecie ...mamie ...żonie ...kobiecie przedsiębiorczej ....o mnie. ...

O każdej z tych ról w jednej osobie.

Tytuł mówi wiele : NIE MA TAKIEGO BAGNA Z KTÓREGO NIE DA SIĘ WYJŚĆ

bo kiedy tylko chcesz to wyjdziesz !

Jak się poddasz albo zaczniesz szamotać ....to przegrasz ....wciągnie Cię ....
ale kiedy zmienisz myślenie. ...co jestem najbardziej trudne ... to wygrasz. ....

Więc książka nie jest receptą na wszystkie Twoje problemy. ....ale pokazuje moją drogę i to jak doszłam po wielu trudach i niepowodzeniach tu gdzie jestem ...

Myślisz pewnie TERAZ tutaj czyli gdzie ???
 I jak myślisz że to jest szczyt ....to Jesteś w wielkim błędzie !
Jestem w drodze ....jestem w procesie ... jestem ciągle w trakcie zmiany  ....i to jest piękne :)

Cały czas bardzo intensywnie nad sobą pracuję  ale wiem dokąd zmierzam i czego pragnę  ....a to już bardzo dużo ....

Zapytał mnie Ktoś wczoraj :
Laura, co takiego się stało że  postanowiłaś
wszystko zmienić ?
Postawiłaś na Samorozwój ....
Ktoś Ci pomógł ?
W sądzie wygrałaś ?
Spadek dostałaś ?
A może Masz bogatego sponsora ?

...

Tylko jedno się zgadza ...tylko jedno.
Sponsorów nie mam i nigdy nie miałam ....honor by mi nie pozwolił ....wolałam po nocach towar w Tesco wykładać niż ....ech. ...
Owszem czasem pomogli mi przyjaciele i do dzisiaj pomagają. ...moja sytuacja nadal nie jest komfortowa ....ale nie użalam się tylko staram zarobić ....i tak wiąże koniec z końcem. ...
Spadku nie dostałam i się nie spodziewam i nie chcę ....moje dzieci mają co jeść i w czym chodzić i spać i uczyć się też mają gdzie. ...a to ze żyjemy skromnie procentuje , bo uczą się żyć oszczędnie i zakupy robią z rozwagą i umieją myśleć o innych.  Z najstarszym Synem mi się to nie udało. ...bo kiedy dorastał miał wszystko ....teraz widzę że to nie było dobre ....ale wszedł do zamożnej rodziny i teraz Tam jest jego dom ...ja nie rozpaczam ...za pieniądze nikt miłość i nie kupi ....życie go z tego rozliczy a ja życzę mu jak najlepiej ....

W sądzie wygrałam ??? Taaaaaaaaaaak
Czy w Polsce mamy sąd ???
Hmm ... adwokat kiedyś mi powiedział : Laura zejdź na ziemię ! Nie ma sprawiedliwości ! Są Sądy !
I to prawda ....
W końcu nie bez powodu powstaje coraz więcej Stowarzyszeń ludzi poszkodowanych przez różne instytucje ....w tym i sądy ....
Choćby NIEPOKONANI
A nawet jak mam tytuł wykonawczy na moich byłych współpracowników ....to są jak mgła nawet dla Urzędu skarbowego. ....to o czym to świadczy ???
A ja nie mogę .... ja mam dzieci ...gdzieś muszą chodzić do szkoły i jeszcze muszę wykazywać że zarabiam ....i robić to tak sprytnie ...żeby komornik tego nie znalazł ....dopóki nie wygram wreszcie w sądzie i nie odzyskam czci ....Którą mi zabrano bezprawnie ...
sfałszowana faktura ....wyrok z tej faktury ....podobno zapłaciłam gotówką ....ale i tak każą mi płacić ....
to chory ustrój ....
ale się nie poddaję choć już nie spalam na tym ....
jak wiele we mnie  ....w człowieku złamano ....jak wiele razy Cię kopią ...już kiedy  ktoś  się zbliża ...Ty się boisz !
Zmierzyłam się kilkukrotnie z komornikami
.. od wielu lat nie mam konta w banku ....nie mogę się normalnie zatrudnić ....ale nadal żyję i się nie poddaję.
Zdziwisz się ...bo nie jestem w tym wcale taka wyjątkowa ! Ponad połowa ludzi w Polsce tak ma.
Na jakiej podstawie to wysnułam ?
Zrobiłam kiedyś badanie rynku ....i pamiętasz ? Obsługiwałam wielu klientów ...z wieloma się przyjaźniłam ... wiem więc z czym się zmagali.

Pierwsza wiedziałam kiedy źle się działo w firmie ....

 NO WIĘC KTOŚ MI POMÓGŁ ....
TAK ...to prawda ....
pomógł mi Ktoś zmienić myślenie ....zajrzeć w głąb siebie i zobaczyć co poprawić ....to wyrzucić ....co zostawić.
Tylko ja sama chciałam tej zmiany !
I ja nad nią pracuję !

Owszem ....teraz Ktoś pomaga mi w wydaniu książki ....Poprosiłam Wszechświat o pomoc ....i dostałam i oprócz biznesowego układu związanego z wydaniem książki ....jest to Osoba która pomaga ze szczerego dobrego serca ....choć bardzo to serce skrywa ....i jestem Jej bardzo wdzięczna bo przy całej mojej ulotności pisarskiej i eteryczności poetyckiej ... Ona trzyma mnie na ziemi i uczy od nowa tego co kiedyś robiłam ....ale nie robiłam dobrze ....pozwalałam sobie wchodzić na głowę ....uczy mnie jak mieć twardą dupe w biznesie ....
i dobrze ....i dziękuję  i jestem wdzięczna za to :)

Więc przestań jęczeć , że masz długi ! Że Ci w życiu nie wyszło ! Że się rozwiodłeś / rozwiodłaś !
Nie Ty jedna do cholery !
Nic w tym wyjątkowego !
Nie rób z siebie ofiary !

Wyjdź z tego bagna do którego sam się wpędziłeś !
Nie zawdzięczasz tego nikomu ....tylko sobie !
Przestań obwiniać przeszłość !

MASZ WYBÓR !!!

ZAWSZE MASZ WYBÓR !

wyznacz swoje cele i je realizuj a nie ciągle oglądasz się za siebie !

I o tym jest moja książka ....o tym jak ja to robię ...
nie poddaję się w niczym !
Idę z podniesioną głową !
Pomagam innym ....ale tym co szukają pomocy ...tych co ciągle głowa do tyłu .... zostawiam ....nie są gotowi jeszcze ....niektórzy nigdy nie będą ....
i już nie robię tego dla dzieci ....one mają swoje życie ....
Robię to tylko dla siebie ....ale jeśli dzięki temu im będzie lżej ..łatwiej ...będziemy mogli lepiej żyć ....tym bardziej się ucieszę ....

i na koniec jeszcze jedna myśl : być czy mieć ???

A dlaczego by nie jedno i drugie ???? Po co CZY ???

ZASTANÓW się ....
jak mówi Harv Ecker : " Jak mówisz że nie ważne jest mieć .....to znaczy że masz gołą dupe "

Ja chcę być ale i mieć ....bo pieniądze dają spokój i bezpieczeństwo o którym tak bardzo marzę ...

To tyle moich rozmyślań w pociągu ....
jadę do Stolicy na Festiwal Szczęścia i potem szkolenie u mojego Mistrza i poznam 2 kolejne ważne osoby w moim życiu :
Piotra C. I Jakuba B. a jak dostanę od Niech zgodę to Wam o tym napiszę.
No i dzisiejsza noc ....ostatnie poprawki w mojej książce :) ....jakże się cieszę na to. ...
Zapraszam do bloga 100  ....tam jest wszystko jak możecie zamawiać wysyłkę :)

Jeśli Chcesz komuś pomóc albo sobie ....to powinieneś to przeczytać ....

moja książka ....nie boję się tego napisać ....zmienia życie .....
a kiedy zaczniesz myśleć inaczej ....kiedy zapali się ta iskierka ....to pisz do mnie :)
Będę umieszczać tutaj Wasze historie ....i tak pomożesz komuś innemu ....

piękne prawda ?

To czekam na zamówienia i listy od Was :)

Koralikblue@gmail.com
Pozdrawiam

Laura ....szczęśliwy człowiek ....mimo obolałego tyłka ;)

poniedziałek, 2 marca 2015

trzy pierwsze recenzje mojej książki....

a oto pierwsze trzy recenzje mojej książki :-)


moja Mentorka Ewa Dziubanii-Pniewska :


Niezwykła historia współczesnej kobiety. Kiedy nasz świat 

rozpada się na tysiąc kawałków trzeba stać się zwyczajną – 

niezwyczajną, żeby pokonać przeciwności losu i odkryć 

swoją siłę. Stać się świadomą i mieć świadomość, że 

jesteśmy odpowiedzialni za to ,co nam się przydarza i za to

co z tym zrobimy. Książka porusza, wzrusza i daje nadzieję. 

Oparta jest na doświadczeniu autorki, która zdobyła swój 

osobisty Mount Everest. 

Serdecznie polecam.

Ewa Dziubanii-Pniewska mentor & coach kobiet




moja ...no właśnie , jak o Ani napisać :-) Moja inspiracja do zmiany...po wywiadzie do książki Ani...po naszym spotkaniu pokochałam ją jak bratnią duszę....i chyba się nie obrazi, że tak ją tutaj nazwę :-)

Ania Urbańska autorka książki : "Otrzep kolana i biegnij"



Książka, którą trzymasz w swoich dłoniach to nie jest łatwa

i lekka lekturka. 
To niezwykle przemyślany, pełen emocji i mocnych wrażeń 

zbiór doświadczeń własnych.
To jedna z tych książek obok, których nie można przejść 

obojętnie, a ich treść pamięta się przez resztę życia.

Anna Urbańska
Master Trener Structogram Polska



 i trzecia recenzja Grażynki, która dostała pierwszy mój zapis i go poprawiała....i przeczytała wiele książek w swoim życiu

Zdaję sobie sprawę z tego, że w epoce „kultu pieniądza” mój punkt widzenia jest mało

popularny, jestem jednak przekonana, że u podstaw kobiecych karier w większości leży 

szczere zaangażowanie, pasja płynąca z serca, sympatia dla tego, co kobieta robi 

zawodowo, siła płynąca z duszy, nie z pięści.

Tak napisała Laurka we wstępie. Podpisuję się pod tym obydwoma rękami.

Ukształtowała ją praca od dwunastego roku życia, kiedy to ciężko pracowała w polu, z 

przyjemnością w ogrodzie, by wstawać o 4 rano i samodzielnie sprzedawać na rynku 

wyhodowane w gospodarstwie ziemniaki, ogórki, truskawki, kwiaty… Szybko pojęła prawa 

popytu i podaży bez jakichkolwiek lekcji marketingu i okazała się super sprzedawcą.

Ten zmysł do interesów towarzyszył jej zawsze. Także na studiach, gdy musiała zarobić na 

własne utrzymanie, jak i w korporacji, gdy była znakomitym handlowcem, jeździła w nagrodę 

po świecie, zarabiała pokaźne kwoty pieniędzy.

Tak mówiła podczas prezentacji:

Laura K… Firma X, pracuję 6 lat w branży. Sprzedaję od dziecka, a właściwie to kiedyś 

usłyszałam wywiad z Krzysztofem Antkowiakiem, który powiedział, że On to właściwie urodził 

się z płytą gramofonową… i moja wyobraźnia poszalała i ja mogę stwierdzić, że moja Matka 

urodziła mnie z kasą fiskalną…

Korporacja okazała się jednak przykrym doświadczeniem. Laurka opisuje szczegółowo, jak 

niszczy ona ludzi prawych i zaangażowanych.

Autorka nie byłaby sobą, gdyby nie znalazła wyjścia z sytuacji. Tym razem wsparła się 

szkoleniami, by odkryć swój potencjał na tym etapie życia.

Książka jest pełna przykładów zarabiania oraz miłości do dzieci, której sama nie zaznała w 

dzieciństwie od rodziców.

Szczerze polecam.

Grażyna Dobromilska, www.madgraf.eu


dziękuję  bardzo :-) wszystkim trzem Paniom....i niebawem kolejne recenzje :-)

niedziela, 1 marca 2015

100 POST...MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA : NIE MA TAKIEGO BAGNA Z KTÓREGO SIĘ NIE DA WYJŚĆ....

To jest post numer 100

dlaczego ważny ?

bo nie tylko dlatego, że setny...
ale opowiem Wam dzisiaj o bardzo ważnym wydarzeniu w moim życiu....

o tym jak zostałam pisarzem....

hmmm...od czego by tu zacząć ? 

Chyba najlepiej od początku.

Jako dziecko zaczęłam pisać wiersze...nieporadne czasem, ale jednak....
Czym byłam zainspirowana ? hmmm....muzyką....przyrodą...muzyką łąki i muzyką lasu i kiedy mgła podnosiła się nad jeziorem....nad ranem...patrzyłam na to i myślałam: to trzeba jakoś uchwycić...żeby coś zostało...żeby choć na jedną chwilkę pozostał ślad...

Nie było wtedy telefonów komórkowych...a i po zdjęcia chodziło się do fotografa...mało osób miało swój aparat....bo gdybym wtedy taki miała....uchwyciłabym to wszystko....

wpadłam wtedy na pomysł, aby pisać....opisywać to co widzę...
Tak powstały moje wiersze o brzozach...potem kolejne o innych drzewach...o strumieniu..o mgle nad jeziorem...

W domu poza Babcią nikt tego nie traktował poważnie...w szkole Pani uważała, że pisać nie umiem...to szukałam sobie ludzi, którym to przeczytam...w pociągu i autobusie po drodze do szkoły...zaczepiałam i pytałam, czy im się podoba...hmmm.teraz się z tego śmieję...ale ja się nigdy niczego i nikogo nie bałam....

Wysyłałam je na konkursy do "Świata Młodych", "Zwierciadła"...i jeszcze kilku innych czasopism...Kiedyś nawet dostałam wyróżnienie w Nowej Soli ...i mój wiersz był w jakimś tomiku wierszy...to był turniej św. Kingi.
Potem pisałam bajki dla dzieci..takie, które się wszystkie dobrze kończyły...pisałam je kiedy byłam smutna...
A kiedy moje serce ból przepełniał...wtedy pisałam wiersze i w ten sposób sobie z nim radziłam...
Tak mijały lata...

Pracując w korporacji...pisałam reklamacje za Klientów, a to nie lada sztuka....więc też uczyłam się pisać....i czytałam..czytałam ...czytałam...książki uwielbiam....
Każde święta...w domu rodzinnym...nie były świętami...więc uciekałam w książki ....( ja stwierdzam fakty, nie mam żalu i wybaczyłam, wszystko było potrzebne abym była dzisiaj kim jestem)
Pamiętam jak kiedyś w Boże Narodzenie byłam w świecie Hrabiego Monte Christo....a kiedy indziej czytałam Nad Niemnem i marzyłam o takim Janku....byłam Justynką.

Tak to sobie życie płynęło....
Po ogromnym ciosie jaki mnie spotkał w korporacji...postanowiłam to z siebie wyrzucić...koleżanka mi pomogła ...tak powstał pierwszy skrypt...ale to nie była książka....

Pomogło mi to uwolnić emocje...

nie myślałam chyba poważnie, aby to wydawać...choć była taka myśl...tylko zastanawiałam się : po co ?

i potem byli tacy co mówili, aby to zrobić...albo i przeciwnicy...też byli...

a ja tego nie czułam...

w listopadzie 2013 roku...tuż po NAC-u kiedy zaczęłam moją przemianę...zadzwonił ktoś z przeszłości....powiedział:
-Laura, Jarek nie żyje....zamordowali go jego ludzie, jego handlowcy....ciebie tylko okradli...

tak...mnie okradli ze wszystkiego....i nie tylko oni....
najbardziej przyłożył mi mój szef...rozłożył firmę na łopatki...pozwolił okraść i zatrudnił złodziei....jego też okradli...na znacznie więcej....
ale nie o tym chcę opowiedzieć...
po tym telefonie....postanowiłam to co napisałam...opublikować...

i tak w ciągu kilku dni...powstał blog....

ten właśnie, który czytasz....

i na początku...jest to co było w korporacji...

potem uczyłam się go pisać...

i celowo, nic nie kasuję, nawet te pierwsze posty nieporadne...żebyście widzieli moją przemianę....

........

Kiedy w zeszłym roku dostałam znowu strzał w serce...zawodowo...

postanowiłam pojechać do Mojego Mistrza i ....odkryć

KIM JESTEM ???

opisałam to tutaj...przeczytaj...

i....

wszystko..każdy test... hipnoza itd..wszystko wskazywało, że mam pisać....

Wtedy pomyślałam : moja pasja ...czemu sama na to nie wpadłam ???

Bo tak czasami jest :-)
Jak nie wiesz...szukaj Mistrza....dostaniesz pomoc...moim jest Paweł Jan Mróz....

i dzisiaj mogę to napisać tutaj :

ogromną radość mi sprawia kiedy się przedstawiam:

LAURA KOZOWSKA  PISARZ

wow :-)

i teraz coś co dzisiaj rozpoczyna najważniejszy okres w moim życiu..wiem to  :-)

już w marcu PREMIERA
 mojej pierwszej książki :-)

a tak ....tak się porobiło :-)

i tytuł:

"Nie ma takiego BAGNA,
 z którego nie da się wyjść"
-jeden dzień
-jedno szkolenie
-jedna  godzina
-jeden człowiek
-jedno zdanie
-jedna decyzja

i mój świat stanął na głowie...




i dedykacja:


Książkę tę dedykuję tym, którzy tak jak ja mieli swój numer niczym tatuaż na sercu… mają go i dzisiaj... 



Spis treści:

I Moje życie, moja rzeka…
II Korporacja i okres, zanim przyszły zmiany

III Samorozwój i to, gdzie dzisiaj jestem

Książka ma swoją misję:

po przeczytaniu jej chciałabym abyś wstał...wstała....i był...była
szczęśliwymi ludźmi...
tylko i aż tyle....

czy mi się uda ???
to moje wielkie marzenie....




i dziękuję moim dzieciom :-)
 Moim SYNOM: Kubie, Bartkowi , Kajtkowi i Romkowi...że byli przy mnie ...a Romkowi , że jest każdego dnia ...

Moje wspaniałe dzieci....

i wszystkim dobrym ludziom na mojej drodze....i tym mniej dobrym też...bo wszyscy byli potrzebni...abym dzisiaj mogła to napisać :

JESTEM SZCZĘŚLIWĄ KOBIETĄ